W czwartek większość głównych indeksów akcji na świecie nadal spadała, WIG20 tracił 0,6 proc. i od lokalnego szczytu z połowy sierpnia oddalił się już o 17 proc. Sytuacja na rynkach zaczyna przypominać tę z lutego i marca, choć spadki nie są tak dynamiczne ani głębokie.
Mimo wszystko optymizm
Eksperci wskazują, że spadki wynikają z kumulacji negatywnych czynników: braku porozumienia w USA w sprawie pakietu stymulacyjnego, niepewności co do wyniku wyborów prezydenckich w tym kraju i rosnącej liczby państw wprowadzających lockdowny.
– Ryzyko powtórzenia załamania z lutego i marca jest małe. Inwestorzy spodziewają się, że banki centralne zareagują. Zwiększona podaż pieniądza, połączona z rekordowo niskimi stopami procentowymi i rentownościami obligacji, powinna wspierać ceny akcji i innych realnych aktywów. Poza tym lepiej wiemy, z czym się mierzymy, poznajemy pandemię i jej wpływ na spółki – uważa Adam Łukojć, zarządzający w Allianz TFI.
Dodaje, że branże, które są najbardziej narażone na pogorszenie w gospodarce, mają już wyraźnie mniejszy udział w indeksach niż na początku roku. – Jeśli ceny akcji banków spadną o kolejną połowę, to z powodu tego spadku cały indeks WIG straci 10 proc., a nie 20 proc. Nie liczyłbym zatem na powtórkę takiej okazji do zakupów jak w lutym i w marcu – mówi Łukojć.