Giełda triumfuje nad pandemią

Rok od początku panicznej wyprzedaży na rynkach inwestorzy znów są w euforii. Przez ostatnie 12 miesięcy mieli oni okazję osiągnąć solidne stopy zwrotu na niemal wszystkich parkietach na świecie.

Aktualizacja: 13.03.2021 08:22 Publikacja: 13.03.2021 06:00

Amerykańska giełda przyciągnęła w czasie pandemii wielu nowych inwestorów detalicznych chcących skor

Amerykańska giełda przyciągnęła w czasie pandemii wielu nowych inwestorów detalicznych chcących skorzystać z nowego etapu hossy.

Foto: Spencer Platt/Getty Images/AFP

Mija rok od początku paniki na globalnych rynkach wywołanej rozprzestrzenianiem się pandemii Covid-19. W poniedziałek 9 marca 2020 r. indeks Dow Jones Industrial stracił w ciągu jednej sesji ponad 2 tys. pkt. Wiele europejskich indeksów zniżkowało tego dnia po ponad 7 proc., a włoski FTSE MIB tąpnął aż o 11 proc. Cena ropy naftowej WTI spadała w ciągu dnia nawet o 30 proc. „Czarny poniedziałek na globalnych rynkach akcji" – taki tytuł nadałem artykułowi na pierwszej stronie „Parkietu" wychodzącego 10 marca 2021 r. Choć niektórym mogło się wówczas wydawać, że rynki długo się nie podniosą po takim wstrząsie, to bessa okazała się zadziwiająco krótka. Dow Jones Industrial osiągnął dno (w okolicach 18,5 tys. pkt) 23 marca 2020 r. Na pierwszej stronie „Parkietu" z następnego dnia znajdował się mój artykuł pt. „Fed zacznie finansować gospodarkę realną". Następne tygodnie na rynkach nie były wolne od szokujących zdarzeń (takich jak spadek kontraktów na ropę WTI do poziomu ujemnego), ale indeksy giełdowe stopniowo pięły się w górę, a w listopadzie wiele z nich popłynęło na fali euforii. Panika z marca 2020 r. jest już obecnie głównie wspomnieniem. Ci inwestorzy, którzy nie ulegali wówczas emocjom i starali się kupować „na dołku", mogą być z siebie zadowoleni. Przez ostatnie 12 miesięcy mogli bowiem osiągnąć znakomite stopy zwrotu na wielu aktywach. Tak szybkie odbicie na rynkach nie zdarza się przecież często.

Liga zwyżek

Najbardziej zadowoleni mogą być ci inwestorzy, którzy uwierzyli w kryptowaluty. Wiosną 2020 r. tej klasie aktywów często wieszczono śmierć. Zaliczała się ona wówczas do najmocniej tracących. O ile w lutym 2020 r. kurs bitcoina przekraczał 10 tys. USD (co wielu uznawało za szaloną cenę), o tyle 9 marca 2020 r. spadł poniżej 8 tys. USD, a jakieś dwa tygodnie później był już poniżej 4 tys. USD. Ten kto wówczas kupował bitcoiny, może się uznać za wielkiego szczęściarza, gdyż kurs w tym tygodniu przebił 56 tys. USD. Jeszcze lepszą stopę zwrotu można było uzyskać na ethereuem. Jego kurs był 9 marca 2020 r. w okolicach 200 USD, a w zeszłym tygodniu dochodził do 1840 USD. Dogecoin, czyli kryptowaluta stworzona jako żart, zdrożała w tym czasie z 0,002 centa do 0,056 centa. Szalone stopy zwrotu na rynku kryptowalut mocno kontrastują z tymi wypracowanymi przez „metal bogów". Przez rok od początku paniki złoto zdrożało o niemal 4 proc. w dolarach. Dużo lepiej radziło sobie srebro, którego cena wzrosła o 55 proc., i platyna, która zdrożała o nieco ponad 40 proc.

Spośród głównych indeksów giełdowych najmocniej zyskał od 9 marca 2020 r. HNX, czyli indeks giełdy w Hanoi. Wzrósł on aż o 157 proc. Zadziwiał wzrostem rosyjski MOEX, który poszedł w górę aż o 83 proc. Mocno się wyróżniał również mongolski indeks MSE Top 20, który zyskał w tym czasie 78 proc. Spośród indeksów rynków rozwiniętych liderami były: japoński indeks wschodzących spółek TSE Mothers (+81 proc.) i amerykańskie indeksy małych spółek – S&P 600 Small Cap (+75 proc.) i Russell 2000 (+74 proc.). Nasdaq Composite wzrósł w tym okresie o 64 proc. Prawie o tyle samo poprawił się polski sWIG80. Bardzo dobrze radziły sobie również m.in.: argentyński Merval (+56 proc.), koreański KOSPI (+52 proc.), turecki BIST 100 (+52 proc.), japoński Nikkei 225 (+48 proc.), tajwański Taiex (+47 proc.) czy indyjski Sensex (+ 44 proc.). Nasz WIG ze wzrostem wynoszącym 31 proc. radził sobie bardzo podobnie jak brazylijski indeks Bovespa czy włoski FTSE MIB, a WIG20 (+24 proc.) urósł bardziej niż chiński Shanghai Composite (+18 proc.) lub węgierski BUX (+15 proc.). Ogółem inwestorzy mogli przez ostatnie 12 miesięcy przyzwoicie zarabiać zarówno na rozwiniętych rynkach akcji, jak i na wschodzących. Niewiele indeksów jest obecnie niżej niż 12 miesięcy temu. Najgorszym z nich okazał się główny indeks giełdy na Mauritiusie, który stracił 17 proc.

O ile w marcu 2020 r. niemal wszystkie waluty świata traciły wobec dolara, o tyle w następnych miesiącach wiele z nich szybko odrabiało straty. W ciągu ostatniego roku najbardziej wobec USD zyskały: dolar australijski (17,9 proc.), peso chilijskie (16 proc.) i dolar nowozelandzki (13 proc.). Złoty ze spadkiem wynoszącym około 1 proc. nie prezentował się szczególnie źle. Zwłaszcza że rubel rosyjski stracił w tym czasie prawie 7 proc., real brazylijski blisko 17 proc., lira turecka 17 proc., a peso argentyńskie 31 proc. Najgorszą inwestycją (poza oczywiście bezwartościową wenezuelską walutą) było peso kubańskie, które straciło na wartości 96 proc.

GG Parkiet

Mogli sporo zarobić również inwestorzy oczekujący odbicia na rynkach surowcowych. Ropa Brent zdrożała przez ostatnie 12 miesięcy o nieco ponad 100 proc., miedź o ponad 60 proc., bawełna o ponad 40 proc., aluminium o blisko 30 proc., a pszenica o ponad 20 proc. Nadzieje na otwieranie gospodarek (już zrealizowane m.in. w Chinach) w połączeniu z problemami z podażą niektórych surowców podsycały wzrosty cen. Drożejące surowce zwiększają natomiast oczekiwania dotyczące inflacji, a to miało w ostatnich tygodniach duży wpływ na wzrost rentowności obligacji i na rotację na rynku akcji. Wygląda więc na to, że zarabianie na giełdach nie będzie już tak łatwe jak przez ostatnie 12 miesięcy, choć wieszczenie końca hossy wydaje się obecnie przedwczesne.

– Rajd ryzyka podtrzymywany jest przez ultraluźną politykę banków centralnych i potrwa tak długo, jak długo rynek będzie wierzył w gołębiość tych instytucji. Od połowy lutego widzimy jednak próbę zanegowania retoryki bankierów, którzy werbalnie nie do końca są w stanie zapanować nad rynkiem – mówi „Parkietowi" Maciej Madej, analityk DM TMS Brokers.

– W historii nie było sytuacji tak niskich stóp procentowych, utrzymywanych przez tak długi czas, dodatkowo „podlewanych" różnymi pakietami pomocowymi, w tym z bezpośrednim przesyłem gotówki do konsumentów. Dlatego też ten ostatni etap hossy może jeszcze trwać i wynieść indeksy na jeszcze wyższe poziomy. Dobrym barometrem chciwości i strachu jest kondycja bitcoina, a ten, pomimo olbrzymiej zmienności, trzyma się wysoko – wskazuje w rozmowie z „Parkietem" Łukasz Wardyn, dyrektor CMC Markets na Europę Wschodnią.

Czynniki ryzyka

Truizmem jest pisanie, że sytuacja na rynkach przez następne 12 miesięcy będzie zależała od czynników takich jak: przebieg pandemii, tempo odmrażania gospodarek i polityka banków centralnych. Ale nie da się od tych czynników uciec. Zachowanie inwestorów w ostatnich tygodniach – a szczególnie ich reakcje na wzrost rentowności obligacji – sugeruje zaś, że rynki są bardzo podatne na wszelkiego rodzaju sygnały mówiące o ograniczaniu stymulacji przez banki centralne. Jak na razie wiele wskazuje, że gospodarka USA będzie mocno rozgrzana przez pakiet stymulacyjny prezydenta Joe Bidena. Dopiero się przekonamy, czy to nie przekształci się w jej przegrzanie i wymuszone ograniczenie stymulacji przez Fed. W Chinach pojawiły się już sygnały mówiące o hamowaniu impulsu kredytowego. Czy to jednak może zagrozić „hossie wszystkiego"?

– Niewątpliwie wraz z przyspieszeniem szczepień w USA zbliżamy się do dnia, w którym nastawienie Fedu i administracji USA będzie musiało się zmienić z rozdawnictwa w konieczność spłacania długów. Rynek akcji oczywiście wyprzedzi ten moment, a logika i historia ruchów w cyklach prezydenckich wskazuje, że może to nastąpić jeszcze w tym roku. Joe Biden musi myśleć o wygraniu wyborów, więc najlepszym rokiem jego kadencji musi być ten ostatni. Wszyscy chciwi spekulanci, którzy teraz „grają" zgodnie z trendem, powinni mieć to na uwadze – twierdzi Wardyn. Przypomina jednak, że rynki poza USA nadal mogą dawać dobre okazje do inwestowania. Zwłaszcza że wiele z nich umiarkowanie rosło w ostatnich latach. – Pamiętajmy, że o ile w USA mamy kolejną fazę najdłuższej hossy w historii, o tyle na świecie jest wiele innych rynków, które przez lata zostały z tyłu. Nie stało się tak bez przyczyny, a w wielu przypadkach spółki z innych krajów dały się po prostu wyprzedzić konkurentom z USA. Jednocześnie w stosunku do tych ostatnich są dziś niedowartościowane. Zatem przepływ kapitału z Wall Street na mniejsze giełdy, do akcji japońskich, niemieckich czy polskich, może przyczynić się do kontynuacji hossy w tych właśnie krajach – dodaje Wardyn.

– Na początku 2021 r. obserwujemy zmieszanie rynku, który stoi na rozdrożu między wysoko wycenianym sektorem technologicznym oraz względnie niedowartościowanym sektorem tzw. starej ekonomii (tj. spółki paliwowe, energetyczne czy instytucje finansowe). Szczególnie widoczne jest to w notowaniach indeksów Dow Jones oraz Nasdaq 100, które naprzemiennie liderują zwyżkom na Wall Street. Naszym zdaniem możemy być świadkami odejścia od drogich BigTech w kierunku fundamentalnie niedowartościowanych spółek value – wskazuje Madej. Jego zdaniem wśród wygranych mogą znaleźć się spółki finansowe (korzystające na nieco wyższych rentownościach obligacji), firmy surowcowe, ale też spółki, które skorzystały na trwałych zmianach zachowań konsumentów w trakcie pandemii, np. z branży e-handlu.

Na razie euforia wciąż jest widoczna na rynkach. Inwestorzy mocno wierzą w hossę. I to jest może najważniejszy powód, by patrzeć na aktywa bardziej selektywnie...

Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?
Analizy rynkowe
Czy Święty Mikołaj zawita w tym roku na giełdę?