Wyraźnie widać, że to kredytodawcy ciągną w górę szeroki rynek (choć oczywiście wsparciem są też niektóre inne duże spółki). Od początku roku WIG-banki zyskał prawie 58 proc., aż o 34 pkt proc. więcej niż WIG. Częściowo jest to odreagowanie po bardzo słabym dla kredytodawców 2020 r., gdy byli jedną z najsłabszych branż na naszym rynku. Jednak poprawiły się też nastroje i oczekiwania wobec wyników banków, o czym świadczy wzrost wycen mierzony wskaźnikiem ceny do wartości księgowej (C/WK). Obecnie dla indeksu WIG-banki wynosi on średnio już 1,12. Ostatni raz taki poziom notowany był w połowie listopada 2019 r., czyli przed pandemią i cięciem stóp procentowych. Dla porównania w pandemicznym dołku z końca października 2020 r. C/WK dla polskich kredytodawców wynosił zaledwie 0,45. Od tamtego momentu WIG-banki zyskał niemal 140 proc. i we wtorek oscylował wokół 7540 pkt, najwyższego poziomu od końca lipca 2019 r. C/WK w okolicach 1,1 oznacza, że inwestorzy zakładają osiągnięcie przez spółki zgrupowane w WIG-banki średnio 11-proc. wskaźnika rentowności kapitałów własnych (ROE). To poziomy wyższe nawet niż przed pandemią. Nie ulega więc wątpliwości, że rynek w wycenach banków uwzględnił już wyraźny pozytywny wpływ oczekiwanych przez inwestorów podwyżek stóp procentowych. W ostatnich kilku latach jednak rynek parę razy zbyt optymistycznie zakładał podwyżki stóp.
Powiedzenie, że bez banków nie ma hossy, często sprawdza się dlatego, że banki to branża procykliczna, zyskująca w czasie dobrej koniunktury gospodarczej. Jednak na GPW przez lata wpływ banków na rynek był dodatkowo wzmocniony przez wielką ich kapitalizację i wagę w indeksach. Od początku roku do teraz 11 polskich banków zaliczanych do WIG-banki zwiększyło łączną kapitalizację o 54 proc. (pominęliśmy notowane na zasadzie dual listingu Santandera i UniCredit, które są wielkie pod względem kapitalizacji, ale mają niewielki wpływ na indeks). To oznacza wzrost wartości rynkowej aż o 65 mld zł i obecnie analizowana „jedenastka" jest warta w sumie już 186,7 mld zł. MR