Inflacja konsumencka w USA przyspieszyła z 6,8 proc. r/./r. w listopadzie do 7 proc. w grudniu. Była co prawda najwyższa od czerwca 1982 r., ale jej odczyt okazał się zgodny ze średnią prognoz analityków. Licząc miesiąc do miesiąca, inflacja wyhamowała z 0,8 proc. do 0,5 proc. Odczyt inflacji bazowej (czyli nieuwzględniającej cen paliw, energii oraz żywności) był jednak nieco wyższy od prognoz. Ten rodzaj wzrostu cen przyspieszył z 4,9 proc. w listopadzie do 5,5 proc. w grudniu.
Bez zaskoczenia?
Z oficjalnych amerykańskich statystyk wynika, że inflacja w grudniu była w dużym stopniu napędzana przez ceny energii, które wzrosły o 29,3 proc. rok do roku. Żywność zdrożała o 6,3 proc. Spośród dóbr wliczanych do inflacji bazowej kolejny raz zwracał uwagę wzrost cen samochodów używanych, który wyniósł aż 37,3 proc. (gdy w przypadku nowych pojazdów ceny wzrosły o 11,7 proc.). Koszty zakwaterowania zwiększyły się natomiast o 4 proc.
Wielu analityków podkreśla, że dane o amerykańskiej inflacji za grudzień niewiele zmieniają, jeśli chodzi o oczekiwania inwestorów. – Zakładając, że wariant omikron mocno nie zaszkodzi aktywności gospodarczej i że nie dojdzie do zaskakującego odwrotu inflacji, Fed będzie pod presją, by zacieśniać politykę pieniężną. Opierając się na historii można stwierdzić, że nie liczy się moment pierwszej podwyżki stóp, ale trajektoria podwyżek i szybkość, z jaką będą dokonywane – twierdzi Richard Flynn, dyrektor zarządzający w Charles Schwab UK.