Sytuacja na rynkach 14 lutego

Piątek na FX upływa jak na razie bez wyraźniejszego kierunku, co dobrze widać chociażby po lekkim rozjechaniu się JPY (minimalnie zyskuje) i CHF (nieznacznie traci).

Publikacja: 14.02.2020 11:04

Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ

Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ

Foto: parkiet.com

Selektywnie wypada też USD, który nadal wytraca dynamikę wzrostów z ostatnich dni i dzisiaj jest bardziej płasko. W przestrzeni G-10 uwagę przyciąga funt, który w nocy zdołał utrzymać wcześniejsze zdobycze – wygląda na to, że inwestorzy chcą „rozegrać" jakąś większą falę wzrostową po wczorajszej wymianie Kanclerza Skarbu na bardziej lojalnego wobec premiera Johnsona, Rishi'ego Sunak'a. Spekuluje się, że budżet, który ma zostać przedstawiony do marca, będzie zawierał więcej stymulantów dla gospodarki w kontekście Brexitu (a to jeszcze bardziej redukuje oczekiwania, co do cięcia stóp przez Bank Anglii – już teraz rynek nie zakłada obniżki aż do końca 2021 r.). Próby odbicia widać w przypadku euro, chociaż dane z Niemiec dotyczące PKB w IV kwartale wskazały na stagnację gospodarki (0,0 proc. k/k i 0,3 proc. r/r) – ale może inwestorzy cieszą się, że nie było gorzej? O godz. 11:00 opublikowane zostaną jeszcze zrewidowane dane za IV kwartał dla całej strefy euro.

Próbę stabilizacji widać na walutach Antypodów, w czym pomocne mogą być informacje z Chin – po czwartkowym zaskoczeniu w postaci rewizji metodologii dla 2019-nCoV, kolejny dzień przynosi już mniejszą dynamikę nowych przypadków zakażeń. Niemniej te statystyki mieszają się ze nieformalnymi spekulacjami, że chińskie władze nie są uczciwe w prezentowaniu obrazu sytuacji koronawirusa. Nie wpływa to jednak na nastroje, gdyż oczekuje się, że decydenci (zwłaszcza Ludowy Bank Chin) zrobią wszystko, aby nie dopuścić do pojawienia się technicznej recesji w tamtejszej gospodarce. Chińska wersja QE, która została już zaaplikowana w ostatnich tygodniach przez transakcje repo, skutecznie tonuje negatywne emocje.

W kraju o godz. 10:00 poznaliśmy wstępne szacunki GUS dotyczące wzrostu PKB w IV kwartale ubr. Wypadły one lepiej od oczekiwań, które nie wykluczały spadku o 0,1 proc. k/k. Tymczasem gospodarka wzrosła o 0,2 proc. k/k i 3,1 proc. r/r. Negatywnym zaskoczeniem jest jednak wyraźny skok inflacji CPI w styczniu, bo aż o 0,9 proc. m/m i 4,4 proc. r/r (szacowano 0,6 proc. k/k i 4,2 proc. r/r). Jesteśmy wyraźnie powyżej celu (górna granica to 3,5 proc. r/r) i presja na zmianę „gołębiej" retoryki przez RPP będzie rosnąć. Krótkoterminowo może wspierać to złotego, dopóki rynki ponownie nie przekonają się, że obóz „jastrzębi" w Radzie jest bardzo słaby...

Okiem analityka – koniec marzeń?

Co nam mówią dzisiejsze dane GUS-u? Oddaliło się ryzyko pojawienia się technicznej recesji (dwa kwartały z rzędu z ujemnym PKB w relacji k/k) przed wyborami prezydenckimi w maju, ale inflacja CPI wyskoczyła w styczniu do najwyższych poziomów od 9 lat. Wyraźnie w górę poszły komponenty dotyczące żywności, oraz kosztów związanych utrzymaniem mieszkania, gdzie można doszukiwać się m.in. wpływu podwyżek usług komunalnych, ale i też wprost drożejącej energii, której koszty są przerzucane na konsumenta. Ale trend wzrostu inflacji nie jest tylko polską domeną, ceny rosną też w regionie, co wymusza stosowne działania banków centralnych. W zeszłym tygodniu Bank Czech zaskoczył wszystkich podwyżką stóp o 25 p.b., a wczoraj prezes Banku Węgier otwarcie przyznał, że decydenci wykorzystają wszystkie narzędzia, aby ustabilizować inflację wokół celu 3 proc. w ciągu najbliższych 5-8 kwartałów (w styczniu wyskoczyła ona do 4,7 proc. r/r). Dla nas szczególnie istotna jest wymuszona zmiana retoryki przez Węgrów, która do tej pory była równie „gołębia" jak naszej RPP. Czy wiara w to, że bez jakiejkolwiek interwencji (nawet werbalnej, jak zrobili to wczoraj Węgrzy) sytuacja sama się unormuje jest słuszna? Teoretycznie gospodarka spowalnia, zwłaszcza słabo wyglądają perspektywy dla strefy euro, która dopiero jest w przed chińskim „stress-testem" w najbliższych miesiącach (skutki 2019-nCoV), ale ekonomiści znają przecież pojęcie stagflacji. Tymczasem anomalie pogodowe (mamy przecież nietypową zimę) zwiększają ryzyko, że ceny żywności w miesiącach wakacyjnych wcale nie muszą spaść (gdyby pojawiła się susza). A najgorszą rzeczą dla banku centralnego i jego wiarygodności jest sytuacja w której pewne sprawy zaczynają wymykać się spod kontroli.

Czy złoty stoi przed szansą większego umocnienia w najbliższych tygodniach? Tak, to nie jest żart. Patrząc na globalny sentyment widać, że wątek chińskiego koronawirusa jest ignorowany – to może pomóc przesunąć przepływy w stronę bardziej ryzykownych walut, kosztem amerykańskiego dolara. Kluczowy będzie tu ewentualny zwrot na EURUSD. Z kolei rynki mogą zacząć „grać" pod to, że nasza RPP jednak się złamie i zacznie odchodzić od „gołębiej" retoryki, chociaż do realnych działań (podwyżka stóp) droga będzie daleka.

Wykres koszyka BOSSA PLN pokazuje, że rejon 89,30 pkt. może okazać się mocniejszym wsparciem, a okolice oporu z zeszłego tygodnia przy 90,50 pkt. nie będą nas nadmiernie blokować.

Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ

Waluty
Dolar mocno zyskuje na koniec tygodnia
Waluty
Złoty pozostaje mocny do końca dnia
Waluty
Jen traci przed decyzją BoJ
Waluty
Złoty słabszy. Analitycy: Nie ma się czym martwić
Waluty
Fatalne dane z polskiego przemysłu ciążą złotemu
Waluty
Kurs złotego znów złapał wiatr w żagle