Jeżdżą po całym świecie, odwiedzają różne ciekawe firmy, przyglądają się temu, jak wygląda w nich praca, a swoje wrażenia opisują na popularnym blogu o nazwie Korporacyjni Rebelianci. W 2019 r. zdobyli za swoje obserwacje nagrodę Thinkers50 Radar Award. Studio Emka wydało właśnie w Polsce ich książkę „Korporacyjni Rebelianci. Niech praca będzie frajdą". Jej głównym tematem jest oczywiście to, jak fatalnie jest zorganizowana praca w korporacjach i jak różne firmy – od Doliny Krzemowej po Chiny – wprowadzają ciekawe rozwiązania mające na celu zwiększenie zaangażowania i kreatywności pracowników oraz zdobycie przewagi w nowych niszach rynkowych. „Czy oni nie przesadzają z tymi próbami przemiany pracy w coś dającego frajdę?" – zapyta wielu menedżerów i specjalistów od HR. Otóż nie. Praca, która nie daje satysfakcji, to bardzo poważny problem wpływający na wydajność w gospodarce. Minnaar i de Morree przytaczają sondaż Instytutu Gallupa mówiący, że tylko 15 proc. pracowników jest naprawdę zaangażowanych w pracę, a 7 bln USD tracą rocznie spółki z powodu małego zaangażowania ich załóg. „Archaiczny styl przywództwa nie tylko kosztuje ogromną sumę pieniędzy, lecz prowadzi również do wątpliwych praktyk w miejscach pracy. Regularnie doświadczaliśmy skutków OpNOOsów (opinie najwyżej opłacanych osób). Odnosimy się tutaj do nawyku trzymania strony najwyższego rangą dyrektora (i dlatego też często najwyżej opłacanego), a lekceważenia lub ignorowania opinii osób, które mają najwięcej wiedzy fachowej, najwięcej doświadczenia lub najbardziej błyskotliwe pomysły" – piszą Minnaar i de Morree. HK