Firmy finansowe z Wall Street mówią, według agencji Bloomberga, swoim klientom i pracownikom, że tegoroczna noc wyborcza będzie mocno się różniła od poprzednich. Pandemia koronawirusa sprawiła, że wiele milionów Amerykanów odda głosy korespondencyjnie a ich zliczanie może przeciągnąć się na wiele dni. Poczta boryka się z poważnymi opóźnieniami i jest ryzyko, że wynik wyborów może być podważany, zarówno przez demokratów jak i przez prezydenta Trumpa.

Wielu traderów będzie pracowało w noc wyborczą z domów. Znaczna większość centrów biurowych w Nowym Jorku i Londynie świeci bowiem pustkami z powodu pandemii. Wiele banków inwestycyjnych, chce by do wyborów co najmniej połowa ich zespołów traderskich wróciła do biur. Wzrost liczby zachorowań na Covid-19 może jednak utrudnić te plany. Wiele firm wzmacnia więc swoje systemy informatyczne, tak by wytrzymały one falę zamówień spodziewaną w noc wyborczą.

- Ludzie sięgają po więcej infrastruktury i zadają sobie pytanie: „Jak blisko jesteśmy granicy naszych możliwości? Jakie będą opóźnienia?". Wielu ludzi nie może przepracować wcześniej czegoś, co będzie się dławiło aż się zawali – twierdzi Guy Warren, prezes ITRS Group.