Analitycy oceniają decyzję Fedu

Poranek maklerów: Wczoraj amerykańskie władze monetarne zdecydowały się obniżyć stopy do 0 proc. i uruchomić nowe QE o wartości 700 mld USD. Mimo to rynki akcji były rano czerwone: WIG20 - 5,1 proc., Nikkei225 -2,5 proc. DAX -5,3 proc., CAC40 -5 proc. Jak sytuację oceniają analitycy?

Publikacja: 16.03.2020 09:21

Analitycy oceniają decyzję Fedu

Foto: AFP

Kamil Cisowski, analityk DI Xelion

Po dramatycznym czwartku piątek był kolejnym dniem szalonej zmienności na światowych giełdach. Po zawodzie, którym dla rynku było posiedzenie EBC, giełdy europejskie, szczególnie dotknięte szalejącą na kontynencie epidemią w większości nie zdołały wygenerować odbicia, które dawałoby jakiekolwiek nadzieje na punkt zwrotny. DAX, który wczesnym popołudniem zbliżył się do granicy 10 tys. punktów ostatecznie zakończył dzień zaledwie 0,7% wyżej. Jedynym z głównych indeksów, który utrzymał dużą część wzrostów okazało się mediolańskie FTSE MiB. Po przeszło siedmioprocentowej zwyżce wcale nie odbiega ono mocno in minus od reszty strefy euro, dając mocny sygnał, jak bardzo rynek oczekuje obecnie na stymulację fiskalną. WIG20 wzrósł o 4,6%, mWIG40 o 2,5%, a sWIG80 o 3,0%. Być może brzmi to absurdalnie, ale w obecnej sytuacji takie wzrosty nie mają żadnej wartości prognostycznej.

Po czwartkowych działaniach Fed przez błogi jeden dzień wydawało się, że grunt zaczyna odzyskiwać przynajmniej S&P500, które zyskało 9,3%. Negatywnym skutkiem jednego z najlepszych dni w historii amerykańskiej giełdy było załamanie cen złota, które spadły przejściowo poniżej 1530 USD za uncję po dramatycznym tygodniu, przekreślającym z nawiązką odbicie z pierwszych dni miesiąca. Pogłębienie dna z końca lutego każe postawić uzasadnione pytanie, czy zachowanie kruszcu w obecnej sytuacji nie przekreśla jego funkcji jako „bezpiecznej przystani", a odpowiedź na nie będzie zależała od tego czy i w jakim czasie zostaną naruszone szczyty z początku ubiegłego tygodnia. W ostatnich dniach bezpieczeństwa nie dawały nawet amerykańskie obligacje skarbowe, a napływające z całego świata doniesienia o wyczerpywaniu się zapasów sprzedawanego z premią do ceny „rynkowej" złota fizycznego sugerują, że dyskusja nie jest zakończona.

Zmienność na Wall Street zaczyna naruszać poziomy kulminacyjnej fazy recesji z lat 2008-2009, każąc szukać analogii w Wielkim Kryzysie. Nawet wówczas (w 1929 r.) pierwsza fala spadkowa nie była tak gwałtowna jak teraz, a następujące po niej odbicie sugerowałoby potencjał do zwyżki S&P500 o około 15% od poziomów z ubiegłego tygodnia. Przy tego rodzaju prostych porównaniach warto jednak pamiętać, że dno zostało ustanowione lata potem na poziomach niższych o około 30%.

W momencie pisania komentarza niewiele wskazuje, żeby czekała nas dziś kontynuacja gwałtownej korekty wzrostowej. W niedzielę FOMC nieoczekiwanie podjęło decyzję obcięciu stóp procentowych o 100 pb, do poziomu <0,25% i rozpoczęciu programu QE o skali 700 mld USD (zakupy obligacji skarbowych o wartości co najmniej 500 mld USD i MBS o wartości co najmniej 200 mld USD). Wstępna reakcja rynku na kolejne nadzwyczajne działanie, wymuszone zapewne ubiegłotygodniowymi anomaliami na rynku długu i kryzysem płynności dolarowej na świecie, ponownie jest negatywna. Giełdy w Azji silnie spadają, do prawie dziesięcioprocentowej przeceny doszło w Australii, notowania kontraktów futures na S&P500 znowu zostały wstrzymane. Przez pewien czas na plusie pozostawało Nikkei, by zamknąć się 2,5% niżej. Jego lepsze zachowanie było związane z tym, że na nadzwyczajne posiedzenie zdecydował się także Bank Japonii, który wprawdzie podwoi skalę zakupów ETF, ale poza tym skupi się przede wszystkim na dostarczaniu na rynek płynności i wsparciu akcji kredytowej, podobnie jak EBC. Jest zdecydowanie zbyt wcześnie, by oceniać jaki wpływ będą miały na rynki działania banków centralnych w średnim terminie, początkowe histeryczne reakcje mogą zostać szybko zakwestionowane, ale dzisiejszy dzień jest swojego rodzaju cezurą, wyznaczając wbrew słowom J.Powell'a granice tego, jak polityka monetarna samodzielnie mogła wspomóc wychodzenie świata z kryzysu. Dalsze działania będą musiały mieć formę skoordynowanego z rządami wspomagania akcji kredytowej, które umożliwi uniknięcie fali bankructw w szczególnie dotkniętych epidemią sektorach. Nigdy nie było to ważniejsze niż teraz, gdy nawet oficjalne dane z Chin mówią o spadku sprzedaży detalicznej w lutym o 20,5% r/r, a produkcji przemysłowej o 13,5% r/r, wyznaczając zapewne górną granicę liczb, których możemy się spodziewać dla Europy za marzec przy braku pozytywnych zmian w tempie rozwoju epidemii. W momencie pisania komentarza liczba przypadków we Włoszech wynosi 24,7 tys., a w Hiszpanii 7,8 tys., co oznacza zapewne, że jeszcze dzisiaj Półwysep Iberyjski wyprzedzi skalą zachorowań Koreę. Kluczowe dla zachowania rynku wydają się przede wszystkim dane z pierwszego z państw, które pozwolą na wysnucie prognoz co do punktu przegięcia rozwoju koronawirusa w warunkach zbyt późno wprowadzonych działań zapobiegawczych. Dynamiki wzrostu w głównych gospodarkach europejskich są porównywalne (najgorszej wygląda Hiszpania), sugerując, że dane z Rzymu stanowią obecnie proxy sytuacji w Madrycie, Paryżu i Berlinie z około tygodniowym wyprzedzeniem. Pięć dni więcej w teorii ma Wielka Brytania, ale taka analiza jest niewiarygodna z uwagi na różnicę w podjętych działaniach.

Najważniejszym punktem dnia będzie dziś prawdopodobnie telekonferencja G7.

Krystian Brymora, analityk DM BDM

Za nami najgorszy w historii tydzień na GPW, podczas którego WIG20 stracił 22,6%, co YTD daję stopę zwrotu -36,5%. Niestety mimo że hossa ostatnich lat ominęła Warszawę to obecnie należymy do najsłabszych rynków na świecie. Giełda w Mediolanie, gdzie sytuacja epidemiczna wymknęła się spod kontroli, straciła w ubiegłym tygodniu -23,3% (-32% YTD). Lepiej poradziły sobie inne rynki wschodzące (MSCI EM -12% w tydzień, -20% YTD) czy rozwinięte (S&P500 -9% w tydzień, -16% YTD). DAX traci odpowiednio 20%/30% YTD. Na GPW najmniej w ubiegłym tygodniu straciły spółki informatyczne, spożywcze (-10%) czy budowlane (-15%). Największe straty dotyczą spółek odzieżowych (w piątek po sesji rząd zdecydował o ograniczeniu działalności galerii handlowych), gdzie strata sięgnęła 33%. Słabiej od rynku radzą sobie również banki (otoczenie spadających stóp), chemia, energetyka, górnictwo (obawy o recesję), media (kina) czy nawet „gaming". Przy panice nie ma „bezpiecznej przystani". Inwestorzy chcą mieć płynność czyli gotówkę. Nowy tydzień rozpoczynamy od mocnego uderzenia ze strony Fed, który 2 dni przed oficjalnym spotkaniem wyciągnął prawdziwą „bazookę" obniżając stopy procentowe do 0-0,25% (aż o 1 p.p. !) i wprowadzając nowe QE 700 mld USD (skup obligacji). Wg. prezesa największego banku na świecie „nie ma obecnie sensu prognozować" jak epidemia koronawirusa wpłynie na gospodarki. Wpływ ten za 01-02.20 podali Chińczycy (produkcja przemysłowa -13%, sprzedaż detaliczna -21% r/r). Rentowności obligacji spadły. Niestety kontrakty na gł. indeksy świecą o poranku na czerwono.

Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku

Na wykresie wszystkich czterech kluczowych warszawskich indeksów pojawiła się formacja harami należąca do grupy struktur o popytowym wydźwięku. Wprawdzie na podstawie czwartkowo-piątkowych wydarzeń nie da się w sposób klarowny postawić wniosku, że podaż nad Wisłą wygasa, jednakże koniec tygodnia przyniósł wyczekiwane uspokojenie mogące zachęcić do ponowienia zwyżki. WIG20 zamknął tydzień na wysokości 1365 czyli kilka oczek poniżej lutowego close z 2009.r. kiedy to kończył się proces ubijania denka. Pojawia się zatem możliwość zbudowania podwójnego dna o ile tylko w najbliższych dniach presja na spadki zacznie maleć. Będzie to jednak trudne zadanie gdyż patrząc na dzisiejsze poranne notowania kontaktów na niemiecką Xetrę przewaga niedźwiedzi wciąż się utrzymuje. Po piątkowej decyzji FEDu dzisiaj DAX_future nadal przebywa poniżej 9000 punktów i wciąż szuka dna dla siebie. Ciekawie prezentuje się Nikkei225, który na chwilę obecną (06:00) zyskuje względem piątkowego zamknięcia, jednakże z każdym kwadransem widoczna zieleń topnieje i nie można wykluczyć, że sesja zakończy się pod kreską. Mocno zyskują kontrakty na 30letnie obligacje USA jednakże do historycznych maksimów zrobionych w ubiegły poniedziałek mają sporo miejsca. Sytuacja techniczna bondów jest obecnie arcyciekawa ze względu na fakt wypełnienia trzydziestoletniego kanału wzrostowego a tym samym zachodzi możliwość zakończenia hossy na rynku długu. Jak pokazuje historia ostatnich dekad kiedy na trzydziestolatkach dochodzi do zmiany trendu, to rynki akcyjne mają sporą szansą na ubicie denka. Niestety proces odwrócenia hossy na bessę może trwać wiele tygodni czy nawet miesięcy, dlatego też jeszcze nie da się jednoznacznie określić momentu zwrotnego na rynkach.

Zespół analiz BM Alior Banku

Potwierdzenie przez prezydenta D. Trumpa tuż przed zamknięciem sesji informacji o wprowadzeniu stanu nadzwyczajnego było pożywką dla inwestorów, którzy wykorzystali w piątek okazję do zakupu mocno przecenionych walorów, a przez to wywołanie wzrostów notowań głównych indeksów, których dynamika nabrała siły tuż przed końcem sesji. Oprócz ogłoszenia stanu nadzwyczajnego, w efekcie którego na walkę z epidemią zostanie przeznaczone dodatkowo 40 mld USD notowania wspierały także komunikaty płynące od FED które wyraźnie informują, że dopóki gospodarka USA nie osiągnie swoich celów nie będzie podwyżek stóp procentowych. Dodatkowo FED zapewnił, że ma wiele możliwości dostosowania polityki monetarnej.

Pozytywny sentyment udzielił się także notowaniom na polskim parkiecie. Warto zauważyć, że na piątkowej sesji indeks WIG20 otwarł prawie 4% powyżej czwartkowego zamknięcia i do godziny 13 utrzymywał się w silnym trendzie wzrostowym. Dopiero w drugiej części dnia notowania osłabły zamykając się na 4,6 % plusie. Biorąc pod uwagę zachowanie indeksów z ostatnich dwóch tygodni piątkowa sesja była raczej korektą ostatnich spadków, których dynamika jest mocno powiązana z informacjami nt. nowych przypadków infekcji koronawirusem. Panika wśród konsumentów związana z wprowadzeniem przez polskie władze stanu zagrożenia epidemiologicznego wpłynęła na wzrost notowań spółek z sektora spożywczego. Indeks WIG-spożywczy zyskał 11,2%- był to największy wzrost wśród indeksów sektorowych. Oprócz tego opublikowane przez Dino Polska lepsze od oczekiwań wyniki za IV kwartał 2019 roku wpłynęły na wzrost notowań waloru o 10%. Natomiast ograniczenie działalności centrów handlowych mocno daje się we znaki spółce CCC, która jest przez to zmuszona do zwiększenia nakładów na rozwój sprzedaży w kanałach e-commerce. W przypadku rynku szerokiego opublikowane przez Agorę lepsze od oczekiwań wyniki za IV kwartał 2019 roku przyczyniły się do wzrostu kursu o 8,4%, przy czym trudno będzie określić, czy spółka będzie w stanie utrzymać pozytywny trend ze względu na rosnącą konkurencję oraz niepewność związaną z rozwojem rynku reklamowego jak i narzuconym przez polskie władze ograniczeniu działania m.in. kin. Na koronawirusie natomiast mocno zyskują notowania Celon Pharmy, która poinformowała że zamierza produkować testy do diagnostyki zakażeń SARS-COV2.

Giełda
Rynki biorą oddech po ostatnich wzrostach
Giełda
WIG20 w konsolidacji na szczycie hossy
Giełda
WIG20 nie może poradzić sobie z poziomem 2500 pkt
Giełda
WIG20 próbuje powalczyć o 2500 pkt
Giełda
WIG20 na minusie, ale to byki odniosły zwycięstwo
Giełda
Nastroje już bardziej neutralne