Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku

Piątkowe close WIGu wypadło na neutralnym poziomie, wskutek czego średnioterminowe sygnały pozostają wciąż korzystne zarówno dla niedźwiedzi jak i byków. Z jednej strony zadziałał opór zlokalizowany w okolicy 61.6k z drugiej zaś indeks utrzymuje się powyżej MA200_d. Na korzyść spadków przemawia niedomknięta luka hossy posiadająca właściwości magnetyczne zlokalizowana pomiędzy poziomami 58004 a 58270. Układ wskaźników impetu także nie jest taki, jaki byki lubią najbardziej przez co zwolennicy grania krótkich pozycji nadal mogą czuć się zobligowani do zwiększania podażowej presji na FW20. Ciekawie przedstawia się czwartkowo-piątkowy schemat OHLC, mianowicie zestaw dwóch dziennych świeczek nawiązuje do formacji przenikania – układu zapowiadającego aprecjację. Tego typu struktura w tak okazałej formie nie pojawiła się jeszcze w tym roku, dlatego też strona popytowa, pomimo kilku negatywnych czynników, nie jest bez szans w lokalnej rozgrywce. Należy pamiętać, że piątkowe podbicie zostało wykonane na wysokości linii trendu wzrostowego poprowadzonego po kluczowych minimach z okresu październik - grudzień 2018.r. i jeżeli kilkumiesięczny trend miałby zostać obroniony, to właśnie w takich momentach jak obecnie popyt powinien dać o sobie znać. Wydarzenia na Wall Street oraz Deutsche Boerse jak na razie sprzyjają dalszej szarży zagranicznych byków i jeżeli tylko uda się oddalić ryzyko zejścia przez MSCI Polnad w stronę podstawy aktywowanego klina, wówczas nad Wisłą obawy związane z ponowną deprecjacją indeksów zostaną w większej mierze rozwiane. Jest jednak pewien szczegół, który nie pozwala z optymizmem zapatrywać się na rynki akcji w bieżącym roku, mianowicie sytuacja techniczna Bondów wciąż wskazuje na zmianę trendu i pojawienia się obligacyjnej hossy, której paliwem zazwyczaj jest kapitał tkwiący w akcjach. A jak spojrzy się na relację S&P500 vs US30Y można zauważyć, że ostatniej, kilkutygodniowej zwyżce indeksu nie towarzyszy adekwatna zniżka bezpiecznych aktywów co oznacza dywergencję – negatywny sygnał dla akcyjnych byków.

Krzysztof Pado, analityk BM BDM

Miniony tydzień przyniósł trzeci z rzędu spadek indeksu WIG. Tym razem o -0,8%. Tak słaba seria zdarzała się w ostatnich latach wielokrotnie. Jednak, gdyby szukać dłuższej, to odnaleźć ją można ostatnio dopiero w 3Q'16 (pięć spadkowych tygodni z rzędu). Na plus w ubiegłym tygodniu kolejny raz wyróżniał się natomiast małe spółki. sWIG80 zyskał ponad 1,0% i od grudniowego dołka jest już ponad 11% na plusie. W skali globalnej zdecydowanie lepiej od rynków rozwijających się (MSCI EM: -0,5%), wypadły parkiety rozwinięte (MSCI World zyskał +2,4% w skali tygodnia), wśród których wyróżniały się giełdy europejskie. Dziś rano nastroje rynkach są dobre. Rosną indeksy w Azji oraz kontrakty na DAX. Nie pracuje dziś z powodu święta Wall Street. Kalendarium makro jest w zasadzie puste. W całym bieżącym tygodniu warto przyjrzeć się m.in. wstępnym odczytom PMI z europejskiego przemysłu za luty (czwartek). Pojawi się także protokół z ostatniego posiedzenia Fed (środa). Rynek nadal będzie śledził dalszy rozwój rozmów handlowych między USA i Chinami. W tym i przyszłym tygodniu w końcu większych rumieńców zacznie nabierać sezon wyników krajowych spółek za 4Q'18 (w końcu pojawi się szereg raportów także z małych i średnich spółek).

Tomasz Witczak, ekspert FMCM

Eurolar jest obecnie na poziomie 1,1315 albo też w rejonie 1,1310-25. To znaczy, że euro trochę zyskało, biorąc pod uwagę, iż w piątek notowano minima przy 1,1235. Innymi słowy, testowano dolne granice konsolidacji wszczętej jesienią. Zresztą, tak naprawdę nadal jesteśmy w tym dolnym rejonie, albowiem korekta ma dość kosmetyczny charakter. Bądź co bądź, nie widzimy poziomów takich jak 1,15 - 1,1560 (to były, z grubsza rzecz biorąc, maksima kreślone w styczniu) W USA trwa stan wyjątkowy ogłoszony przez prezydenta Trumpa po to, by przeforsować budowę muru chroniącego USA przed emigrantami z Meksyku oraz innych krajów Ameryki Łacińskiej. Zarazem trwają rozmowy handlowe USA z Chinami, jakkolwiek wpływ ich rezultatów na kurs dolara to nie jest coś jednoznacznego (np. z jednej strony można uznać, że ewentualne rozwiązanie konfliktu podbije wartość euro z uwagi na ulgę i wzrost apetytu na ryzyko, z drugiej zaś, że rozwiązanie pomyślne dla Stanów powinno, jak każda dobra dla USA wiadomość, wspierać dolara). Dziś właściwie nie ma danych makro, zresztą w USA mamy Dzień Prezydenta i jest wolne. W Europie też nic ciekawego. Właściwe kalendarium zaczyna się od jutra. Na przykład jutro ujrzymy dane z Polski o średnim wynagrodzeniu i zatrudnieniu. Poza tym pojawi się niemiecki indeks ZEW i bilans płatniczy Eurolandu. W środę harmonogram obejmuje m.in. dane z Japonii o eksporcie i imporcie oraz polską produkcję przemysłową, zaś w czwartek poznamy wskaźniki PMI dla przemysłu i usług Niemiec czy np. Strefy Euro, jak również sprzedaż detaliczną w naszym kraju. W piątek czekają na nas informacje o sprzedaży detalicznej w Kanadzie i PKB w Niemczech. Zaprezentowany zostanie wówczas także niemiecki indeks Ifo. Dodajmy jeszcze, że w środę wieczorem mamy protokół z posiedzenia FOMC. NA ZŁOTYM Polski złoty był ostatnimi czasy uzależniony głównie od wahań międzynarodowych, w szczególności od eurodolara. Para ta ma tradycyjnie już wymowny wpływ na USD/PLN (3.83240 -0.10%). Co prawda w ubiegłym tygodniu naruszono kilkumiesięczną konsolidację, wychodząc ponad jej górne ograniczenia i osiągając rekordowe poziomy rzędu 3,8570-80 - ale potem przyszła korekta i teraz notujemy 3,8250. Naturalnie to nadal wysoki poziom i słaby złoty, jeśli za punkt odniesienia brać przełom stycznia i lutego, gdy para schodziła do 3,71 i niżej. EUR/PLN (4.33030 -0.11%) klaruje się na poziomie 4,3270. Kształt wykresu jest zbliżony do tego, co widzimy na parze dolarowej, czyli od początku lutego mamy trend wzrostowy w obrębie szerokiej konsolidacji. Ostatnio trend ów nieco przyhamował i się spłaszczył.