Indeks polskich blue chips wypada dużo słabiej niż MSCI Emerging Markets, który w tym samym czasie zyskał 3 proc. O słabości naszego rynku decydują m.in. mające największy w nim udział banki. Branżowy indeks, mimo poprawy wyników przez kredytodawców, spadł od początku roku o 5 proc., o czym zadecydowała ponad 11-proc. przecena od końca czerwca. Wpłynęły na nią nie tylko obawy o kosztowne dla sektora orzeczenia sądów w sprawach frankowych, ale także słabość banków europejskich, wynikająca z oczekiwań luzowania polityki pieniężnej przez Europejski Bank Centralny i obaw o spowolnienie gospodarki.

– Jeśli miałyby się sprawdzić oczekiwania dekoniunktury i recesji w Europie, to nie ma co liczyć na poprawę notowań akcji banków. Zwiększające się odpisy na rezerwy i niekorzystne prognozy dotyczące tego wskaźnika mogą sprowadzić notowania jeszcze niżej – mówi Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM.

– Musiałoby się wydarzyć kilka rzeczy, np. wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie hipotek walutowych musiałby być pozytywny dla banków, a dobra koniunktura gospodarcza w Polsce musiałaby się utrzymać, o co może być ciężko, biorąc pod uwagę sygnały hamowania niemieckiej gospodarki. Bankom, w tym polskim, nie będzie sprzyjać także późna faza cyklu koniunkturalnego – dodaje Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.

Pod presją jest też WIG-energia, który spadł tylko w tym roku o 21 proc., do najniższego poziomu w historii. Analitycy oceniają wyceny spółek z branży jako niskie, ale nastroje inwestorów wciąż są słabe ze względu na niepewność dotyczącą systemu rekompensat cen prądu i niekorzystny dla akcjonariuszy mniejszościowych styl zarządzania przez państwo tymi firmami.