Zniżka kursu okazała się jednak krótkotrwała i w piątek kurs ponownie testował najwyższe poziomy w tym roku. Zwyżki kursu to już jednak nie tylko efekt siły euro, wspieranej przez oczekiwania, że przyszłotygodniowe posiedzenie EBC przyniesie sygnały powolnego przygotowywania się do zacieśniania polityki monetarnej. Pojawia się bowiem też coraz więcej argumentów przemawiających za słabszym dolarem. W tym tygodniu rozczarował odczyt inflacji PCE, która stanowi odniesienie dla celu inflacyjnego Fedu. Wskaźnik ten wyniósł w kwietniu 1,5 proc. r./r. i znalazł się na najniższym poziomie od grudnia 2015 r.

Dodatkowo, pod koniec tygodnia rozczarowały dane z rynku pracy w USA za maj. Wszystko to sprawia, że coraz powszechniejsze na rynku stają się spekulacje, że Fed, po podwyżce stóp procentowych w czerwcu, zdecyduje się na przerwę w cyklu, która może potrwać nawet pół roku, a w międzyczasie skoncentruje się na innej formie zacieśniania polityki monetarnej w postaci redukcji wysokości sumy bilansowej. Spekulacje te znajdują odzwierciedlenie w notowaniach na rynku długu w USA, gdzie rentowności dziesięcioletnich obligacji znalazły się pod koniec tygodnia na najniższych poziomach od sześciu miesięcy. Kilkumiesięczne minima rentowności obligacji w USA sugerują, że nawet w przypadku utrzymania gołębiej retoryki przez EBC w przyszłym tygodniu potencjał do korekty spadkowej kursu EUR/USD jest ograniczony.