Dzisiaj dolar odrabia wczorajszą słabość wywołaną populistycznymi komentarzami prezydenta Trumpa wygłoszonymi podczas spotkania z jego zwolennikami w Phoenix. Inwestorzy nie przejęli się zbytnio opinią agencji Fitch, która dała do zrozumienia, że perturbacje związane z podniesieniem limitu zadłużenia we wrześniu mogłyby prowadzić do „negatywnych implikacji" związanych z ratingiem USA. Niewykluczone, że część uczestników rynku doszła do „słusznych" (?) wniosków, że Donald Trump taki po prostu jest, a opinie wygłaszane przez niego, kierowane w dużej mierze do swoich zwolenników, nie mają większego znaczenia. Wspominaliśmy o tym jeszcze wczoraj. W tej „skomplikowanej konstrukcji politycznej" kluczowa jest jedna kwestia – relacje prezydenta z Kongresem. Dwa dni temu spiker Izby Reprezentantów (Paul Ryan) w jednym z wywiadów telewizyjnych dawał do zrozumienia, że w kwestiach podatkowych Partia Republikańska jest bardziej zjednoczona, niż w temacie zmiany ustawy o ubezpieczeniach zdrowotnych. Tymczasem wczoraj wieczorem odbyło się spotkanie Trumpa z liderem republikańskiej większości w Senacie, Mitch'em McConnelem, po którym Biały Dom poinformował, że politycy mają wspólne cele, zaprzeczając wcześniejszym animozjom o których informowały parę tygodni temu media (New York Times pisał, że McConnell zarzucił Trumpowi, iż ten zbyt wiele wymaga od Kongresu – wpis ten miał miejsce kilka dni po fiasku próby przyjęcia ustawy demontującej system Obamacare). W komunikacie Białego Domu możemy przeczytać, że obydwaj politycy „pozostają zjednoczeni w wielu istotnych kwestiach, jak chociażby obniżka podatków dla klasy średniej, wzmocnienie armii, budowa muru na granicy z Meksykiem". Zapewniono też o konieczności regularnych spotkań, które miałyby wzmacniać współpracę w/w celach. Wnioski? Donald Trump zaczyna przebudowywać swoje dotychczasowe relacje, usunięcie Steve Bannona w miniony weekend pokazuje, że prezydent będzie chciał być bardziej pragmatyczny i poprawić swoje relacje z Partią Republikańską, oraz Kongresem. To może zapowiadać nowe otwarcie w temacie reform, którego do końca nie wyceniają jeszcze rynki finansowe.
Dla inwestorów w najbliższym czasie istotne nie będą jednak polityczne dywagacje, tym rynki zajmą się bardziej we wrześniu, kiedy Kongres ruszy pełną parą po wakacyjnej przerwie, a informacje z rozpoczynającego się dzisiaj w Jackson Hole, trzydniowego sympozjum bankierów centralnych. Jego centralnym punktem będą jutrzejsze wystąpienia Yellen i Draghi'ego. Jeżeli przemówienie szefowej FED będzie bardziej zbliżone w wymowie do tego, co usłyszeliśmy w ubiegłym tygodniu ze strony „jej prawej ręki", czyli Williama Dudley'a, to będzie już nieźle – przypomnijmy, że szef oddziału FED w Nowym Jorku nie chciał zbytnio komentować ostatnich słabszych danych nt. inflacji, dając do zrozumienia, że o ruchach na stopach procentowych, będą decydować przyszłe odczyty makro. Z kolei szef Europejskiego Banku Centralnego może nie chcieć zbytnio podbijać oczekiwań przed posiedzeniem EBC zaplanowanym na 7 września – innymi słowy, powie „dobrze" o gospodarce, ale ostatecznie „za mało". Niemniej w tym wszystkim, kluczowa może okazać się wspomniana polityka, która może przeważyć na stronę dolara (reformy Trumpa).
Technicznie sytuacja na koszyku dolara FUSD pozostaje bez większych zmian, co obrazuje poniższy wykres. Widać jednak, że od ponad 3 tygodni mamy konsolidację, która może być zapowiedzią większego ruchu. Na razie jednak wskaźnik RSI9 nie zdołał naruszyć ważnych poziomów oporu.
Wykres tygodniowy FUSD
W przypadku EUR/USD widać, że ostatnia konsolidacja przy lokalnym oporze 1,1820 zwiększa tylko znaczenie tego ważniejszego, tj. 1,1840. Szerszy kontekst to konsola pomiędzy 1,1680 a 1,1840.