Trwające ożywienie gospodarcze w strefie euro, oraz widoczne odbicie w inflacji, niejako wymuszają na decydentach konieczność zastanowienia się, jak efektywnie przeprowadzić tzw. program wyjścia z ultra-luźnej polityki. Wzrosty notowań euro na przestrzeni ostatnich miesięcy pokazały, że uczestnicy rynku będą chcieli „zarobić" na tym procesie, podbijając notowania euro. A silna, wspólna waluta to nie jest to, z czego cieszyłby się teraz bank centralny. Powód? Podkopanie fundamentów ożywienia (niższa konkurencyjność na globalnym rynku, oraz wzrost ryzyka dla słabszych gospodarek z południowej Europy), a także wydłużenie ścieżki dochodzenia do celu inflacyjnego (w tym kwestia trwałego osadzenia oczekiwań inflacyjnych).
Czego można oczekiwać?
Kluczowa sprawa, to skala ograniczenia programu skupu aktywów od 1 stycznia 2018 r., oraz czas w jakim nowe warunki będą obowiązywać. Oczekiwania większości uczestników rynku zakładają, że QE zostanie ścięte o 20 mld EUR/miesięcznie do 40 mld EUR/miesięcznie na okres pół roku. To jednak zdaje się budzić duże emocje, także wśród członków EBC (chociaż w ostatnich tygodniach wydają się być oni dość powściągliwi w komentarzach) – ustalenie 6-miesięcznej ramy czasowej może dać pretekst do kolejnej fali zwyżek euro, gdyż zwiększy prawdopodobieństwo scenariusza w którym QE będzie zakończony na przełomie 2018/19 r., a do pierwszej podwyżki stóp dojdzie za niecałe dwa lata (chociaż czasami można odnieść wrażenie, że niektórzy uczestnicy rynku widzieliby ją szybciej). Stąd spekulacje, jakoby QE mogło być ścięte nawet do 30 mld EUR, ale za to okres „nowych warunków" miałby potrwać co najmniej 9 miesięcy. Takie plotki pojawiły się ponad tydzień temu, ale tradycyjnie już nie były komentowane przez przedstawicieli EBC.
Nie można wykluczyć, że EBC nie zdecyduje się na podanie końcowej daty dla programu QE
, przyjmując tzw. scenariusz otwarty. Wtedy QE zostałby zredukowany od stycznia o 20 mld EUR/miesięcznie od początku 2018 r., ale EBC zostawiłby sobie furtkę do ewentualnych zmian w programie nawet co kwartał, biorąc chociażby pod uwagę głosy zwracające uwagę na to, że możliwości zakupów obligacji po rozsądnych cenach w ostatnich miesiącach znacząco się zmniejszyły. Nadal obowiązuje też ograniczenie określające limit zakupów długu danego kraju – ich suma nie może przekroczyć 33 proc. wyemitowanych przez ten kraj papierów. Tymczasem w przypadku Niemiec istnieje poważne ryzyko naruszenia tego poziomu w przyszłym roku, co może skutkować tym, że kupowane będą obligacje innych krajów o niższej płynności.