Zdaniem europejskich sędziów, UKE złamał unijne prawo telekomunikacyjne.
W ciągnącym się od 2007 r. sporze z KE, urząd argumentował, że chce walczyć z monopolistycznymi praktykami, otworzyć rynek Internetu szerokopasmowego na konkurencję i zapewnić Polakom tani dostęp. UKE nakładał na TP kary i żądał przedstawiania do zatwierdzenia cenników. Punktem spornym była opłata za utrzymanie łącza – wyższa niż w przypadku takiego samego łącza używanego tylko do linii PSTN.
Unijne prawo nie przewiduje, że dostęp do Internetu szerokopasmowego jest "usługą regulowaną". Komisja Europejska uważa, że uciekanie się do ingerencji na poziomie detalicznym powinno być ostatecznością i nie może mieć miejsca bez uprzedniej analizy rynku.
Obowiązki nałożone przez UKE na Telekomunikację Polską od maja 2006 r., dotyczące zatwierdzania detalicznych taryf za internet oraz ich ustalania na podstawie kosztów świadczenia tych usług, nie są utrzymaniem istniejących obowiązków, lecz stanowią nowe obowiązki nałożone na operatora. A zgodnie z unijnym prawem, wolno je nakładać wyłącznie po przeprowadzeniu w należyty sposób analizy rynkowej.
KE odrzuciła argument, że chodzi o środki tymczasowe w rozumieniu dyrektywy ramowej UE. Polską wierdziła, że obowiązki dotyczące detalicznych usług szerokopasmowego dostępu do Internetu zostały ustanowione na podstawie krajowych przepisów istniejących przed wejściem w Polsce w życie unijnych dyrektyw wraz z przystąpieniem do UE 1 maja 2004.