Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie to, że przeciw Heliosowi od prawie czterech lat toczy się proces, który dotyczy m.in. niegdysiejszego przejęcia Kinopleksu.
Pozew złożył mniejszościowy udziałowiec Heliosa Tomasz Gromkowski. Na jego wniosek sąd ustala (sprawa jest w pierwszej instancji), czy uchwała pieczętująca przejęcie Kinopleksu przez Heliosa mogła zostać podjęta z naruszeniem zapisów statutu i umowy akcjonariuszy Heliosa. W najgorszym dla spółki razie może anulować jej ważność.
Zdaniem Tomasza Jagiełły, prezesa Heliosa, przyjęta procedura połączenia spółek jest zgodna z przepisami kodeksu spółek handlowych. Spór z Gromkowskim sięga jednak głębiej. Zgodnie ze statutem spółki Heliosa obowiązującym w 2007 roku do szczególnych kompetencji rady nadzorczej należało m.in. wyrażenie zgody na sprzedaż aktywów spółki powyżej 200 tys. zł oraz zatwierdzanie decyzji zarządu dotyczących inwestycji i działań rozwojowych, gdzie nakłady przekraczają 200 tys. zł. Dla ważności takich uchwał rady niezbędna była zgoda kluczowych akcjonariuszy, czyli kilku osób (w tym m.in. Gromkowskiego i Jagiełły). Miały one łącznie 16 proc. akcji i dwóch członków w radzie nadzorczej, co zabezpieczało ich interesy przed działaniami funduszy, w których rękach było wtedy 84 proc. akcji Heliosa.
Gromkowski twierdzi, że przy zakupie Kinopleksu doszło do złamania tych zapisów, bo na przejęcie Kinopleksu zgody nie wyraził, a mimo to do transakcji doszło. Potwierdza to protokół z posiedzenia rady nadzorczej. Natomiast według Tomasza Jagiełły dla ważności uchwały walnego zgromadzenia Heliosa i rady nadzorczej nie była konieczna zgoda Gromkowskiego. Jak tłumaczy Jagiełło, artykuł statutu określający przypadki, w których taka zgoda byłaby potrzebna, nie wymienia przypadku nabycia lub objęcia udziałów w innych spółkach.
Chodzi także o pieniądze. Gromkowski opracowywał dla Heliosa plany inwestycyjne, na które – jak twierdzi – miał umowy zarówno z akcjonariuszami mniejszościowymi Heliosa, jak i z Kinopleksem.