Rok temu, gdy ogłosił, że sprzeda Hawe, oskarżony o zakładanie nielegalnych podsłuchów konkurentom i politykom Marek Falenta miał ponad 33 proc. akcji światłowodowej firmy. Od poniedziałku nie ma żadnej, a nowy znaczący akcjonariusz – Tele-Polska Holding (TPH) – nie zamierza ogłaszać wezwania. Tymczasem notowania przecenionego przez rok Hawe w poniedziałek skoczyły w górę. Papiery drożały o ponad 35 proc., do 1,83 zł.
Za 500 zł i spłatę długów
„Nie". Tak brzmi krótka odpowiedź wiceprezesa TPH Marka Montoyi na pytanie, czy telekom, który jednego dnia kupił kilkanaście procent akcji Hawe, przejmując za 500 zł zadłużony, powiązany z Falentą cypryjski wehikuł Trinitybay Investments, planuje wezwanie. Montoya odsyła do opinii prawnej, której autorzy dowodzą, że art. 72 ustawy o ofercie publicznej nakazuje przeprowadzenie wezwania, ale podmiotom kupującym akcje bezpośrednio na giełdzie. Tymczasem TPH założony przez Piotra Wiśniewskiego takich zakupów wszak nie robił.
W poniedziałek TPH i Hawe ogłosiły, że akcje światłowodowej firmy należące do Falenty i Trinitybay zmieniły właścicieli.
Brakuje jednak informacji, gdzie podziało się 18 proc. kapitału Hawe. TPH podał bowiem, że kupił 100 proc. udziałów w Trinitybay, a wraz z nim 14,4 proc. akcji Hawe. Ponieważ ostatnio cypryjska spółka miała ponad 26 proc. akcji telekomunikacyjnej firmy, to jak wynika z komunikatów, różnicę – około 12 pkt proc. – upłynniono wcześniej. Analogiczna sytuacja dotyczy pakietu 6,6 proc. akcji z 7,7 proc., które Falenta miał osobiście i w spółce Falenta Investments. – Ustalamy stan faktyczny co do poprawności wypełnienia obowiązków informacyjnych – mówi Maciej Krzysztoszek z biura prasowego KNF.
Nasi informatorzy wskazywali wcześniej, że zaangażowanie Marka Falenty w Hawe kurczy się, ponieważ musi regulować długi. Nie było jasne, czy papiery sprzedaje bank, czy sam inwestor. On sam zaprzeczał, że cokolwiek się zmienia. – Nie sprzedaję akcji i nadal z rodziną mam około 33 proc. w Hawe – mówił w lutym.