Indata wiosną tego roku przeniosła się z NewConnect na GPW. Kurs odniesienia wynosił wtedy 1,63 zł, a na zamknięciu pierwszej sesji spadł do 1,5 zł. W sierpniu i we wrześniu obserwowaliśmy solidną przecenę akcji, ale za to od początku października Indata zwyżkuje, po odbiciu się od dolnego ograniczenia długoterminowego kanału spadkowego.

Jak zauważa DM PKO BP, kurs znalazł się w ciekawym położeniu. - Podczas ostatnich sesji wykonał ruch powrotny do przełamanego oporu, po czym w piątek ponownie zwyżkował, sugerując kontynuację ruchu w górę, w kierunku górnego ograniczenia kanału. Do czasu jego pokonania ruch należy interpretować w kategoriach korekty, ale jego pokonanie mogłoby oznaczać trwałe odwrócenie tendencji – podkreślają eksperci.

W poniedziałek rano za jedną akcję Indaty trzeba zapłacić 1,15 zł, co oznacza 5,5-proc. wzrost w stosunku do piątkowego zamknięcia.

Informatyczna spółka zamierzała w tym roku przeprowadzić ofertę publiczną, ale zrezygnowała z tego planu ze względu na trudną sytuację rynkową. Deklaruje jednak, że nie zwolni tempa rozwoju. Niedawno opublikowała strategię na lata 2016-2018. Zakłada ona rozwój organiczny i akwizycje oraz przejmowanie pozostałych udziałów w tych podmiotach, w których spółka ma już pakiety większościowe. Strategia ma opierać się na czterech filarach: dostarczaniu i integrowaniu rozwiązań teleinformatycznych, wytwarzaniu oprogramowania, konsultingu oraz tworzeniu innowacyjnych produktów i usług.

Szczególnie mocne zwyżki kursu Indaty obserwowaliśmy w pierwszej połowie tego miesiąca. Mogły być pokłosiem zwiększenia zaangażowania przez jednego z akcjonariuszy. Aleksander Chomicz dokupił ponad 2,2 mln walorów i teraz kontroluje 18,1 proc. akcji, wobec wcześniejszych 14,4 proc.