Według wyliczeń EY, jeśli bloki pasma zdobyte przez współpracujące ze sobą w obszarze infrastruktury i częstotliwości Orange Polska i T-Mobile Polska nie będą sąsiadowały, cały rynek komórkowy wyda dodatkowo od 0175 mln zł do 971 mln zł złotych, a dwaj zainteresowani nie uzyskują i tak optymalnych parametrów usług.
Szczegółowych szacunków dla każdej z tych firm nie podano. EY wyliczył, że rozbudowa stacji bazowej (masztu z nadajnikami) o system LTE w paśmie 800 MHz może kosztować 49,2 tys. zł, gdy częstotliwości operatorów będą ułożone obok siebie. Z kolei jeśli będą oddalone – 76,3 tys. zł. W zależności od tego, ile masztów trzeba by zmodernizować, operatorzy wydaliby od 27 mln do 217 mln zł.
EY szacuje także, że jeśli cztery bloki pasma 800 MHz nie będą leżały obok siebie, wszystkie cztery telekomy będą musiały postawić więcej masztów. W wariancie optymistycznym – 500 za 175 mln zł, w wariancie realnym – 1000 za 350 mln zł, a w wariancie pesymistycznym – 2000 za 700 mln zł. Nie o same finanse przy tym chodzi, ale też, a może przede wszystkim, o kwestie techniczne, np. zakłócenia sygnału.
Raport ujrzał światło dzienne teraz nie bez powodu. Urząd Komunikacji Elektronicznej jest bliski podjęcia decyzji, w jaki sposób przydzieli bloki częstotliwości uczestnikom zakończonej w październiku ub.r. aukcji. Pomóc ma w tym opinia, którą zamówił.
Chodzi przede wszystkim o to, co stanie się z wolnym pasmem, z którego – jak podał UKE – zrezygnowała spółka NetNet, kojarzona z Cyfrowym Polsatem. T-Mobile deklaruje, że chciałby dodatkowy blok pasma 800 MHz (za 2 mld zł), ale jeśli jego zasoby będą sąsiadowały ze sobą i z zasobami Orange. Dziś bloki T-Mobile i po NetNet rozdziela blok zdobyty przez P4, operatora sieci Play. – Raport EY dowodzi, że współpraca Orange i T-Mobile ma dużo większy wpływ na rynek, niż to przyznawano. Wygląda na to, że ograniczenia techniczne wynikające bezpośrednio z ich współpracy mogą się odbić na wolności UKE przy podejmowaniu decyzji – uważa Jacek Niewęgłowski, członek zarządu P4.