– Branża nie jest w stanie się rozwijać, gdyż koszty rosną, a nie ma regulacji rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), która zapewniłaby środki na rozwój – podkreślał Szymon Dziak-Czekan, prezes Stowarzyszenia Polski Recykling, komentując najnowszy raport firmy doradczej PwC, która na zlecenie stowarzyszenia oceniła skutki braku regulacji ROP. Zgodnie z unijną dyrektywą z 2018 roku kraje członkowskie mają do przyszłego, 2023, roku wdrożyć rozszerzoną odpowiedzialność producenta, by – zgodnie z zasadą zanieczyszczający płaci – obciążyć firmy kosztami zbiórki i zagospodarowania odpadów po opakowaniach, które wprowadzają na rynek. To szansa dla przedsiębiorstw z branży odpadowej, w tym notowanych na GPW spółek Mo-Bruk czy Krynicki Recykling, przejmowanej przez belgijską SCR-Silbeco.

Jednak ta szansa wciąż jest niewykorzystana, choć przepisy dotyczące ROP miały zostać wprowadzone do 5 lipca 2020 roku, tak by firmy, w tym recyklerzy, mogły do nich dostosować swoje plany. Także te dotyczące inwestycji, bo zastrzyk pieniędzy z ROP pozwoliłby im na rozbudowę instalacji, by sprostać wymaganym przez Unię coraz wyższym poziomom recyklingu odpadów. Instytut Ochrony Środowiska szacuje tę lukę inwestycyjną na ok. 25 mld zł.

Na razie jednak, jak podkreśla Szymon Dziak-Czekan, koszty recyklerów szybko rosną, podczas gdy opłaty za wprowadzane na rynek opakowania są u nas nawet kilkadziesiąt razy niższe niż w innych krajach Unii. W tym roku koszty energii wzrosły w zakładach recyklingu ponadtrzykrotnie. Łączny koszt recyklingu odpadów zwiększył się z 1,85 tys. zł za tonę w 2020 r. do około 3 tys. zł/t w tym roku. Tymczasem projekt ustawy dotyczącej tego systemu nadal jest poprawiany w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, które najpierw ma opublikować projekt ustawy wprowadzającej system kaucyjny. – To ROP powinien być fundamentem dla systemu kaucyjnego – zaznacza Szymon Dziak-Czekan. Filip Piotrowski, ekspert Stowarzyszenia Zero Waste, podkreśla, że nie da się poprawić gospodarki odpadami bez reformy ROP.