– Bardzo się cieszę z tego wyroku, bo w tej sprawie nie tyle chodzi o wymiar finansowy, co o doprowadzenie do stanu, by urzędnicy państwowi byli odpowiedzialni za swoje decyzje i liczyli się z konsekwencjami, jeśli te decyzje są bezprawne czy błędne – mówi Ireneusz Król, prezes Centrozapu. – W uzasadnieniu ustnym Sąd Najwyższy zgodził się z naszym stanowiskiem, że Skarb Państwa musi wziąć odpowiedzialność za wydane decyzje: Skarb bronił się, że decyzje były wydane, ale zostały niewykonane. Ponadto Sąd Najwyższy zgodził się, że opinia biegłego może być przesłanką do ustalenia wysokości i zasądzenia odszkodowania, co zakwestionował sąd apelacyjny – dodaje.
Na pisemne – zawierające więcej wątków – uzasadnienie wyroku, którego treść będzie wiążąca dla sądu apelacyjnego, trzeba będzie poczekać nawet kilka miesięcy. – Przewidujemy, że ponowny proces przed sądem apelacyjnym ruszy jesienią – podsumowuje Król.
Centrozap domaga się 100 mln zł zadośćuczynienia za decyzje urzędników kontroli skarbowej sprzed lat. Wydali decyzje nakazujące zapłatę ponad 100 mln zł. Firma to zaskarżyła – w większości skutecznie, jednak jako notowana na GPW musiała o tych decyzjach poinformować. Nadzór nie zgodził się na utajnienie raportu, Centrozap bezskutecznie zabiegał o to we wszystkich instancjach sądowych. Po ujawnieniu raportu notowania zanurkowały. Urząd Skarbowy zablokował konta, banki wypowiedziały kredyty, kontrahenci odpłynęli – przed upadkiem firmę uratował układ z wierzycielami.
Po długim procesie sąd okręgowy w listopadzie 2008 roku przyznał firmie 42,5 mln zł plus odsetki (w sumie ponad 60 mln zł), opierając się na opinii biegłego, który oszacował szkody Centrozapu na 51,4 mln zł. W piątek po odwieszeniu notowań (były zawieszone do czasu publikacji decyzji sądu) kurs Centrozapu wystrzelił o 10 proc., do 52 gr. Na koniec sesji za akcje płacono 47 gr (bez zmian wobec kursu odniesienia).
[ramka][b]100 mln zł[/b] - odszkodowania domaga się od Skarbu PaństwaCentrozap. To równowartość przychodów w 2009 roku[/ramka]