W minionym tygodniu zwyżki cen ropy naftowej wyraźnie straciły na dynamice, co pokazywało, że kupujący mają coraz mniej entuzjastyczne podejście do przyszłości cen ropy naftowej, a ci, którzy wykorzystali dotychczasowy ruch wzrostowy, mogą myśleć już o realizacji zysków.

W tych sprzyjających korekcie okolicznościach pojawił się impuls w postaci Donalda Trumpa. Amerykański prezydent na Twitterze wezwał OPEC do kontrolowania cięć ropy naftowej i utrzymywania ich na poziomach, które nie doprowadzą do znaczących zwyżek cen ropy naftowej. Taka retoryka Trumpa to nic nowego: prezydent USA już wcześniej wielokrotnie wzywał pozostałych producentów ropy do działań sprzyjających utrzymywaniu niskich cen ropy naftowej.

Trump tłumaczy swoje słowa troską o globalną gospodarkę, ale nie ma wątpliwości, że kolejna zwyżka cen ropy naftowej – która pociągnęłaby za sobą wzrost notowań paliw – mogłaby zagrozić mu politycznie: Trump będzie się bowiem ubiegał o reelekcję w przyszłym roku.

Z politycznego punktu widzenia na rynku ropy naftowej w tym roku zapewne będzie więc dochodziło do starć. USA prowadzi działania sprzyjające spadkom cen ropy, jednak dla państw OPEC, których gospodarki w ogromnej mierze są wciąż oparte na wpływach z eksportu ropy naftowej, korzystniejsze byłyby wyższe ceny surowca. ¶