Grzegorz Zawada, wiceprezes Noble Securities: Warto być ostrożnym, choć ci, którzy ostrzegają przed korektą na rynku amerykańskim robili to już rok temu, a nawet jeszcze wcześniej i za każdym razem się mylili. Wobec tego trudno powiedzieć jak daleko zajdzie rynek, natomiast trzeba mieć się na baczności, szczególnie jeśli chodzi o giełdę za Oceanem. Tam pobijane są kolejne rekordy i to nie tylko jeśli chodzi o poziom indeksu, ale np. liczbę sesji bez spadków. Widać, że pozytywne emocje dominują. Trzeba jednak pamiętać o ostrożności. Szczególnie, że katalizatorem ewentualnej przeceny mogą być bardziej wydarzenia o charakterze makroekonomiczno-politycznym niż te, dotyczące samych spółek bądź rynków. W szczególności kwestie zacieśniania polityki pieniężnej, składów Federalnego Komitetu ds. Operacji Otwartego Rynku, czy Fedu. Zwłaszcza wybór szefa Fedu budzi wciąż różnego rodzaju emocje. Od tego będzie zależała polityka monetarna. Warto obserwować, co mówi Mario Draghi. Wracając do naszego rynku może się okazać, że stopy procentowe w USA niedługo zrównają się, a nawet będą wyższe niż w Polsce. Takiej sytuacji jeszcze nigdy nie doświadczyliśmy.
Zazwyczaj hossy kończyły się szaleństwem zakupów i bańkami. Teraz takiego szaleństwa nie widać.
I stąd tak trudno przewidzieć koniec hossy. Niełatwo też wskazać podobne bańki na rynku. Zza Oceanu słychać, że wydatki rządowe w USA będą rosnąć. To dobrze, gdyż spowoduje wzrost gospodarki. Większa inflacja sprzyja bardziej akcjom niż obligacjom. Wciąż nie widać czynników negatywnych. Gospodarki rosną. Jednak gdy wszyscy mówią, że będzie dobrze, to zwykle widać już schyłki wzrostów. Choć szaleństwa zakupów wciąż nie ma.
Mam wrażenie, że zarówno w Polsce, jak i na świecie, brakuje zainteresowania giełdą przez drobnych inwestorów, którzy by masowo zasilali rynek. Czy nasi drobni inwestorzy zdążą załapać się na kilka ostatnich przystanków hossy?
Chciałbym, żeby tak było, ale podzielam zdanie, że w Polsce nie jest za dobrze z aktywnością inwestorów indywidualnych. Co prawda statystyki GPW pokazały, że ich udział w obrotach wzrósł w I półroczu, natomiast polska hossa ma nieco inny wymiar niż zwyżki w USA i Niemczech. U nas ostatnie kilka miesięcy to raczej zdecydowane spowolnienie i coś w rodzaju trendu bocznego. Jeśli zerkniemy na wynik WIG20 to rzeczywiście jest imponujący, ale większość zwyżek miała miejsce w pierwszych pięciu miesiącach roku. Kolejne wyglądają słabiej. Z kolei w Stanach Zjednoczonych i Niemczech latem mieliśmy uspokojenie, czy cofnięcie i mocny ruch w górę we wrześniu, którego u nas niestety nie było. Jeszcze słabiej sytuacja wygląda na sWIG80, a małe spółki są ulubieńcem inwestorów indywidualnych. Jako dom maklerski słyszymy od klientów instytucjonalnych, że brakuje napływu pieniędzy do TFI ze strony klientów detalicznych. Strumień środków istotnie spadł w porównaniu z I półroczem. Mam pewne obawy, czy ta grupa zdąży się załapać na wzrosty.