Od połowy marca indeksy akcji, w tym nasz WIG, odrobiły około połowy strat. Kontynuacja odreagowania jest prawdopodobna?
Jesteśmy w bardzo ciekawym miejscu, jeśli chodzi o rynki akcji. Wygląda na to, że zwyżkami, które mają miejsce w ostatnich tygodniach mimo kiepskich danych, rynki dyskontują przyszłość, czyli oczekiwaną ścieżkę powrotu aktywności gospodarczej. W ostatnich tygodniach, szczególnie po Świętach Wielkanocnych, kolejne rządy, w tym polski, ogłaszają programy luzowania wcześniej nałożonych restrykcji i wychodzenia z tzw. lockdownu. Stąd optymizm na rynkach. Pamiętajmy, że giełda stara się wyceniać przyszłość. W zasadzie już od końca marca rynki ignorowały kiepskie dane. Mało tego, w przypadku USA seria publikacji fatalnych danych nie przeszkadzała we wzroście indeksów akcji. Inwestorzy wychodzili z założenia, że im gorsze dane, tym większe wsparcie rządu dla gospodarki. Do tego pamiętajmy, że S&P 500 nie jest idealnym odzwierciedleniem gospodarki Stanów Zjednoczonych z uwagi na dominację gigantów technologicznych w indeksie. Z kolei ich model biznesowy nie jest do końca związany z obecną sytuacją, część tych spółek wręcz korzysta finansowo na pandemii. Stąd dobre zachowanie giełdy. Krótko mówiąc, oczekujemy, że w najbliższym czasie fala wzrostowa będzie kontynuowana. Co chwilę przedstawiane są plany odmrażania kolejnych sektorów gospodarki, a programy pomocowe rządów czy banków centralnych są rozwijane. Pod to rynki mogą jeszcze rosnąć. Przed atakiem na nowe szczyty może jednak jeszcze dojść do testu marcowych dołków.
Patrząc w długim terminie na perspektywy rynków, zauważmy, że relacja zysku z akcji do obligacji jest najbardziej korzystna od dołka z 2009 r., nawet mimo ostatnich zwyżek. Stopy dywidendy, biorąc pod uwagę prognozy zysków za kolejny rok, są bardziej atrakcyjne od rentowności obligacji.
Na GPW ciekawsze wciąż są spółki technologiczne, np. producenci gier, czy firmy bardziej defensywne albo te, które mocno ucierpiały na lockdownie?