Jak Summa Linguae radzi sobie w czasie pandemii?
Branża tłumaczeń, w której działamy, radzi sobie tak jak jej klienci. Wiele zależy zatem od tego, z kim współpracuje dana spółka. Wydaje się, że my jesteśmy po tej bardziej szczęśliwej stronie. Przypomnijmy, że Summa Linguae skupia się na obsłudze klientów z czterech branż: IT, nauk przyrodniczych, multimediów i e-commerce. Na szczęście te cztery grupy, w zależności od położenia geograficznego, radzą sobie w obecnych warunkach dość dobrze. Na tle branży Summa Linguae wypada zatem nieźle – w I półroczu urośliśmy organicznie o 20 proc. Dynamika wzrostu dla całej tej gałęzi gospodarki była raczej płaska. Podkreślmy, że nasze usługi świadczymy głównie przez internet.
Pod koniec poprzedniego roku nabyliście dwie spółki działające w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie za środki z emisji akcji. Czy to się zwraca?
Dzięki akwizycjom około 60 proc. naszych przychodów realizujemy już teraz w Stanach Zjednoczonych na dużo wyższej marży niż dotąd w Europie czy Azji. Przychody te pochodzą z kontraktów z największymi klientami z branży IT czy nauk przyrodniczych, z reguły działających na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Z dzisiejszej perspektywy można śmiało powiedzieć, że był to dobry zakup. Jak wynika z naszych raportów bieżących, biznes w Azji czy Europie zanotował raczej płaskie półrocze, a gdzieniegdzie przychody spadły. Stany Zjednoczone zaś są dziś motorem naszego organicznego wzrostu, który sięga kilkudziesięciu procent rok do roku.