– Wierzę jednak, że wraz z budowaniem kapitału przez Polaków coraz większy ich odsetek będzie gotów przeznaczyć część oszczędności na inwestycje na rynku akcji, zgodnie z klasycznymi zasadami budowy portfela inwestycyjnego. Niestety, akurat długoterminowe stopy zwrotu z polskiego rynku akcji nie dają dobrych argumentów do ich uwzględnienia w portfelu. Co innego rynek amerykański, który w prawie każdym przedziale czasowym dał zarobić – mówi Masalski. Na przykład ostatnie 10 lat i 5 lat przyniosły WIG stopę zwrotu odpowiednio +14 proc. i -2 proc. Amerykański S&P w tym samym czasie zyskał odpowiednio 202 proc. i 73 proc., a niemiecki DAX 111 proc. i 31 proc.
Historia wypłat nie jest żadną gwarancją
Spółki dywidendowe mają często pewną wadę: nie rozwijają się, nie mają atrakcyjnych możliwości zainwestowania w swojej branży, więc wypłacają zyski. – Ale obecnie, gdy stopy procentowe są praktycznie zerowe, a długoterminowe obligacje skarbowe oferują rentowność ledwo przekraczającą 1 proc., stabilna dywidenda wynosząca 5–10 proc. powinna wystarczyć inwestorom. Kupując obligacje czy zakładając lokatę, też nie możemy liczyć na wzrost. Niskie stopy powinny przyciągać kapitał na rynek akcji, zarówno do spółek dywidendowych, jak i wzrostowych. W ostatnich latach niskie stopy wspierały raczej tę drugą grupę: niski koszt pieniądza oznacza, że inwestorzy mogą cierpliwie czekać na zyski, które przyjdą dopiero kiedyś. Ale spółki dywidendowe też wydają się dziś bardziej atrakcyjne. Wielu inwestorów musi jeszcze pogodzić się z zerowym oprocentowaniem lokat; część ich środków powinna być systematycznie przenoszona na rynki akcji – uważa Łukojć.
Problem w tym, że na GPW trudno znaleźć sporo odpowiednio płynnych i stabilnych, dobrze zarządzanych i regularnie wypłacających dywidendy spółek. Sam WIGdiv liczy zaledwie 30 firm i ich liczba przez pandemię zmalała o kilkanaście w ostatnich miesiącach. Kiedyś energetyka i czołowe banki regularnie i hojnie dzieliły się zyskiem. W ostatnich latach, ze względu na zmiany rynkowe, regulacyjne i strategiczne, ich sytuacja się pod tym względem pogorszyła.
– Warto mieć to zastrzeżenie przy inwestycji w spółki dywidendowe. Spółka dotychczas płacąca dywidendę może nagle przestać ją wypłacać ze względu na istotne zmiany w otoczeniu np. technologiczne czy regulacyjne, co wpływa na sytuację finansową firm. Dlatego warto, analizując inwestycje w spółki dywidendowe, spojrzeć nieco szerzej niż na dotychczas wypłacone dywidendy czy nawet samą politykę dywidendową danej firmy – zaznacza Namysł.
Eksperci zgadzają się, że zachodzące zmiany w strukturze gospodarki światowej sprawiają jednak, że znalezienie stabilnych spółek zagranicznych o atrakcyjnej stopie dywidendy może okazać się trudne albo przynajmniej nieoptymalne. – Tradycyjne branże dywidendowe, w tym energetyka, paliwa czy telekomunikacja, są w obecnych czasach zmuszone do ogromnych inwestycji w celu przystosowania się do zmian takich jak ucyfrowienie czy ekologia, a także doświadczają coraz ostrzejszej konkurencji. Większą pewność zysku w długim okresie dają w tym momencie sektory technologiczne, gdyż właśnie w tym kierunku w szybkim tempie zmienia się nasza rzeczywistość – dodaje Masalski.
Dywidendowe spółki tracą oddech w długim terminie
Od początku roku indeks WIGdiv, zrzeszający obecnie 30 emitentów regularnie dzielących się zyskiem (warunkiem przynależności jest co najmniej pięcioletni, nieprzerwany choćby w jednym roku, dorobek regularnych wypłat i obecność w indeksie WIG20, mWIG40 albo sWIG80), stracił 5,8 proc. To nieco lepszy rezultat niż WIG, który w tym czasie jest 12,6 proc. pod kreską, i wyraźnie lepszy wynik niż 17,4-proc. strata WIG20 Total Return (indeks blue chips w wersji dochodowej). Można więc uznać, że WIGdiv – zgodnie z teoretyczną cechą spółek dywidendowych (większa stabilność i mniejsza zmienność notowań) – spełnił swoje zadanie jako portfela spółek bardziej odpornych na zawirowania rynkowe. Jednak problemy są w długim terminie. Tu lepiej wypada szeroki rynek, być może to efekt negatywnych cech spółek dywidendowych, czyli mniejszego wzrostu i rozwoju (ale pewien wpływ na wyniki mogła mieć zmiana metodologii z 2016 r.). Licząc od końca 2010 r., czyli od powstania WIGdiv, do teraz wskaźnik ten stracił 2,5 proc. w porównaniu z 8-proc. wzrostem WIG. Licząc od końca 2010 r. do końca 2019 r., stopa zwrotu WIG jest aż o 17 pkt proc. wyższa niż WIGdiv, na koniec 2018 r. o prawie 15 pkt proc., na koniec 2017 r. o 13 pkt proc., na koniec 2016 r. o ponad 5 pkt proc. Tylko w pierwszych czterech latach od końca 2010 r. WIGdiv był lepszy od szerokiego rynku (o kilka pkt proc.). MR