Wprawdzie sami zaliczaliśmy się do optymistów, ale skala odbicia w ciągu pierwszych trzech tygodni od ustanowienia dołków wydaje się nadmierna. Nie byłoby ono możliwe, gdyby nie wyjście skali działań Rezerwy Federalnej poza granice tego, czego ktokolwiek mógł oczekiwać, ale także bez wyraźnie łagodniejszego przebiegu epidemii Covid-19 w USA niż w Europie, przede wszystkim pod względem śmiertelności. Obecnie rynek dyskontuje już maksymalnie optymistyczny scenariusz, w którym główne gospodarki w maju rozpoczną szybki powrót do „normalności", nawet jeśli będzie ona miała nieco inny charakter niż do tej pory. Ryzyko drugiej fali zachorowań po zniesieniu polityki izolacji obywateli w UE i USA wydaje się lekceważone przez rynek.
Nawet jeżeli jest to słuszne podejście, rynek ropy w sposób wyrazisty pokazuje, że powrót do punktu wyjścia nie nastąpi z dnia na dzień. Media mogą ekscytować się przede wszystkim ujemnymi wycenami kontraktów na WTI z dostawą na maj, ale to wtorkowa sesja wydaje się bardziej symptomatyczna. Scenariusz powrotu cen do okolic 30 USD już w lipcu, który jeszcze niedawno wskazywały krzywe terminowe, musiałby się wiązać z wymazaniem skutków epidemii jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, podczas gdy nie ma pewności, że rynek amerykański zdoła się zbilansować przed początkiem IV kwartału. W sytuacji, gdy najbliższe dwa odczyty wniosków o zasiłek w USA mogą sygnalizować wzrost stopy bezrobocia wyraźnie powyżej 20 proc., a prognozy MFW wskazują spadki PKB w Europie w 2020 r. o 5–10 proc., dla gospodarki scenariusz „V" zwyczajnie nie istnieje. Dla akcji zawsze jest on oczywiście możliwy, ale trudno w tej chwili wskazać powody, dla których giełda miałaby wrócić na poziomy z początku roku w sytuacji, gdy na większości rynków powrót zysków do poziomu sprzed epidemii może zająć nawet dwa lata.
Szacowanie strat dopiero się rozpoczyna, ale wystarczył pierwszy tydzień sezonu wyników, by prognozowana dynamika zysków spółek w S&P 500 w I kwartale 2020 r. (według Factset) spadła z 10 proc. r./r. do 14,7 proc. r./r. Jest to zapewne dopiero preludium do rewizji, które możemy zobaczyć w najbliższym czasie dla okresu od II do IV kwartału br. Oparty na bieżących konsensusach wyprzedzający wskaźnik P/E już teraz znajduje się w okolicach tegorocznych szczytów, nawet gdyby giełda stała w miejscu, w najbliższym czasie niemal na pewno je przebije. Odpoczynek po zmienności ostatnich tygodni wydaje się wysoce wskazany. ¶