Po piątkowych zwyżkach, w poniedziałek notowania Biomedu szły dalej w górę. Przed południem za akcję trzeba był zapłacić ponad 18 zł, co oznaczało 25-proc. wzrost i przekładało się na kapitalizację rzędu 1,1 mld zł. Po południu chętnych do zakupu akcji było tak dużo, że notowania zawieszono. Zanim to się stało, obrót akcjami Biomedu był tak duży, że spółka zostawiła w tyle takie blue chips, jak PKN Orlen, PZU czy Pekao.
Biomed nie podawał w poniedziałek informacji, które mogłyby uzasadniać taką zwyżkę. Kurs rośnie od kilku miesięcy. Na początku roku za akcję trzeba było zapłacić niewiele ponad 1 zł.
Czekając na pożyczki
Biomed jest beneficjentem pandemii. Inwestorzy duże nadzieje pokładają w leku, który spółka wkrótce zacznie produkować. Będzie bazował na osoczu ozdrowieńców. Ostatnie tygodnie są dla spółki bardzo gorące. Zaczęła zawierać umowy z regionalnymi centrami krwiodawstwa i krwiolecznictwa, wreszcie otrzymała pierwszą partię osocza (wcześniej było pobierane w innej procedurze), podjęła też próbę przeprowadzenia emisji, ale z niej zrezygnowała.
– W procesie book buildingu popyt na akcje był bardzo dobry, ale ceny, które proponowali inwestorzy, były dalekie od tych, które aktualnie obserwujemy na rynku – podkreślał w niedawnej rozmowie z „Parkietem" prezes Biomedu Marcin Piróg. Przekonywał, że zarząd wybrał opcję, która jest korzystniejsza dla wszystkich akcjonariuszy.
Mowa tu o pożyczkach. Wstępnie dokument w tej sprawie podpisali Wiktor Napióra (wiceprzewodniczący rady nadzorczej), Dariusz Kucowicz (członek RN), Investcare (podmiot powiązany z Dariuszem Kucowiczem) i Jarosław Błaszczak (szef rady nadzorczej). Zadeklarowali zawarcie umów pożyczki do końca lipca 2020 r. Może ona być zaciągana w ratach, przy czym każda z rat nie może być mniejsza od 1 mln zł i powinna stanowić całkowitą wielokrotność tej kwoty. Pożyczka zostanie udzielona na rok. Odsetki będą liczone według zmiennej stopy procentowej jako suma indeksu 3M WIBOR oraz 2 proc.