Słusznie. To, że agencja uznała, że rośnie prawdopodobieństwo jakiejś formy restrukturyzacji greckiego długu nie oznacza, że dla rynków jest to nowość. To żadna nowość. Ba, obecnie panuje przekonanie, że jeśli dojdzie do planowanego przedłużenia okresu spłaty długu ratingi Grecji spadną do poziomu oznaczającego bankructwo. Agencje ratingowe, które oceniają dłużników z punktu widzenia wierzycieli nie mają innego wyboru. Skoro dłużnik zmienia warunki umowy, to znaczy, że ma trudności ze spłatą. Wydłużenie okresu spłaty oznacza, że wierzyciel nie może dysponować swoim kapitałem przez okres dłuższy niż zakładał przy udzieleniu pożyczki. To jest dyskomfort, który przejawia się w spadku cen takiego wydłużonego długu. Gdyby przyszła komuś ochota na sprzedaż tak restrukturyzowanego długu na rynku, to będzie musiał się pogodzić z koniecznością spadku cen.

Spokojna reakcja rynków udowadnia, że w tej chwili już żadna decyzja agencji ratingowych nie jest w stanie zaskoczyć uczestników rynku. Zmiany ratingów będą miały obecnie tylko wymiar medialny. Rynek już jest godowy na to, co zapewne wkrótce się stanie. Obecnie najbardziej prawdopodobną opcją jest konwersja obecnych obligacji na nowe o dłuższym terminie zapadalności. Ważne jest, by wyemitowane do tej pory papiery nie zostały zmieniane, bo ECB nie będzie ich honorował jako zastaw, co mm kolosalne znaczenie dla greckich banków, które nadal finansują się w ECB na 86 mld euro. Brak dostępu do tego kapitału miały fatalne dla nich skutki. Z tego powodu na razie w kąt poszły propozycje redukcji oprocentowania, lub wartości długu. Postawa ECB w tym względzie jest nieprzejednana, co oczywiście nie przekłada się na wzrost popularności tej instytucji wśród unijnych polityków.

Początek sesji zapowiada się nieznaczeni pozytywny za sprawą wzrostów cen w Japonii i Chinach. Oba ruchy związane są w części z publikacjami danych makro. Z tego względu przyjdzie i nam rozpocząć dzień od zwyżki. Oddalimy się od piątkowego minimum, a zrobimy krok ku oporowi na 2886 pkt.