Piotr Neidek, DM mBank
Środowa sesja przyniosła dalsze pogorszenie sytuacji technicznej na GPW. WIG zamknął się na poziomie 64884 i do niedomkniętej luki hossy powstałej w pierwszych dniach stycznia, brakuje jeszcze ponad 600 punktów dzięki czemu niedźwiedzie mają dzisiaj trochę miejsca do dyspozycji. Z punktu widzenia analizy czasowej, to powstałe w tym tygodniu ekstrema wypadły w okienku czasowym wyliczonym na podstawie ermanometrii. Biorąc pod uwagę zeszłoroczne ekstrema datowane na 18 VIII, 12 X i 25 X, to wierzchołkiem C przestrzeni OABC, po której porusza się rynek, jest punkt na osi czasu oznaczony parametrem 8 I 2018.r. Jak się okazało tego dnia pojawił się szczyt w cenach close i rynek zmienił lokalny trend. Na wykresie uwidoczniła się formacja objęcia bessy, która wczoraj zyskała potwierdzenie a to oznacza, że inicjatywę na GPW przejęły niedźwiedzie. Jak na razie mowa jest o krótkoterminowej przewadze ursusów, jednakże jak do jutra WIG ześlizgnie się poniżej 63269 wówczas pojawi się poważny sygnał ostrzegawczy o rozpoczęciu kolejnej podfali korekty płaskiej, w której wciąż znajduje się rynek. Dodatkowym podażowym czynnikiem jest ewentualny podwójny szczyt, jaki widać zarówno na wykresie WIGu jak i indeksie blue chips. Niebezpieczne sygnały płyną z rynku walutowego, gdzie USDPLN jak i EURPLN wygenerowały we wtorek sygnały kupna, które pomimo wczorajszej aprecjacji złotego nadal się utrzymują. Ratunkiem dla PLN byłoby zamknięcie tego tygodnia poniżej poziomów poniedziałkowego otwarcia tak, aby na wykresach zniknęły czarne białe i ponownie pojawiły się czarne świece.
CDM Pekao
Po dwóch dniach lekkiego stonowania nastrojów na rynkach akcji, środa przyniosła diametralną zmianę. Wczoraj przy mieszanych zmianach głównych indeksów giełdowych na świecie wyraźnie dominowały rynki zniżkujące, skala spadków generalnie nie była szczególnie duża. Jednak z drugiej strony w gronie rynków zwyżkujących nie było zbyt wielu giełd zaliczanych do DM, o dużej kapitalizacji i płynności. Wczorajsze spadki na rynkach akcji mogą zapowiadać definitywny koniec globalnego „efektu stycznia", który w tym roku był o tyle zaskakujący, co dynamiczny i okraszony wieloma rekordami indeksów giełdowych w różnych regionach. Diametralna zmiana nastrojów na większości giełd mogła wydawać się zaskakująca. Jednak poza czynnikami rynkowymi, czyli skalą i dynamiką ostatnich wzrostów, które mogły skłaniać wielu inwestorów do realizacji krótkoterminowych zysków, kluczowa wydaje się być wtorkowa decyzja BoJ o redukcji skali skupu obligacji skarbowych Japonii o dłuższym niż 10 lat terminie do wykupu. Redukcja miesięcznego skupu JGB nie była znacząca: o 5 % o terminie do wykupu 10 - 25 lat i 10% o terminie do wykupu 25 - 40 lat, jednak była szokiem dla inwestorów. Dotychczasowy przekaz BoJ i przekonanie inwestorów szły w kierunku utrzymania bądź powiększania japońskiego QE. Pierwszą konsekwencją, we wtorek, był spadek cen długu najbardziej wiarygodnych krajów w skali globalnej i wyraźne umocnienie się JPY, który (yen index) w miniony piątek znalazł się na poziomach najniższych od maja 2016 r. Wczoraj spadki cen długu były kontynuowane, ale umacnianie się JPY przyspieszyło. I właśnie we wzroście siły JPY, zwłaszcza w dynamice wzrostów można upatrywać przyczyny globalnego uaktywnienia podaży akcji w środę. Umocnienie się jena i jednocześnie zaskakująca zmiana perspektywy wzrostu stóp procentowych w Japonii uderzyły w yen carry trade, również w segment akcyjny. Zakończenie dnia na rynkach amerykańskich było jednoznacznie negatywne. Dziś w Azji przewagę mają rynki zniżkujące.
Piotr Jaromin, DM BDM
Środowa sesja upłynęła pod znakiem spadków na największych światowych parkietach. WIG20 przetestował wsparcie w okolicach 2500 p., co może być zwiastunem końca ruchu korekcyjnego. Droga dla byków w okolice zeszłorocznych maksimów pozostaje otwarta. Nie wiadoma pozostaje jednak sytuacja na rynkach zagranicznych w szczególności w Stanach Zjednoczonych, gdzie główne indeksy są bardzo silnie wykupione, co może stanowić bardzo dobrą okazję do zainicjowania korekty ostatniego silnego ruchu. Nie zapominajmy, że już w przyszłym tygodniu w Stanach rozpocznie się sezon wyników kwartalnych, a na samym początku poznamy rezultaty największych spółek. Słabsze od oczekiwań odczyty EPS będą bardzo dobrym pretekstem do głębszej korekty i zmiany sielankowej atmosfery, która trwa w USA od dobrych kilkunastu miesięcy. Na naszym rynku w środę najmocniej spadło LPP (-5,05%), powracając tym samym poniżej psychologicznego poziomu 10000 PLN/akcję. Pozytywnie sesję zakończył za to KGHM, któremu sprzyja sytuacja na rynku miedzi. Korekta z początku miesiąca wydaje się być zakończona, co zwiastuje test maksimów z końcówki roku. Wsparciem dla notowań surowców z pewnością byłby słaby dolar, który był mocno wyprzedawany w II połowie grudnia. Dzisiaj poznamy dane o produkcji przemysłowej w Strefie Euro oraz inflację PPI w Stanach Zjednoczonych. Oba odczyty mogą mieć istotny wpływ na notowania par dolarowych w szczególności EUR/USD, które o poranku notowane jest po kursie 1,1944.
Piotr Kuczyński, DI Xelion
Wall Street w środę nadal nie miała znaczących informacji do przetrawienia. Zanosiło się na kolejną, nudną sesję. Jednak przed rozpoczęciem sesji złe nastroje robiły giełdy europejskie. Mówiono o problemach z koalicją w Niemczech, ale nie potwierdzało tego zachowanie rynku walutowego. Gracze wpatrywali się też, a może przede wszystkim, w rynek obligacji, których rentowości szybko rosły. Twierdzono, że Chiny rozważają zmniejszenie lub nawet zaprzestanie kupna obligacji USA. Spadek cen obligacji (wzrost rentowności) jednak mógł działać zarówno na korzyść jak i na niekorzyść akcji – gdzieś te pieniądze z obligacji muszą pójść. Zresztą podczas amerykańskiej części handlu rentowności zaczęły powoli wracać do poziomu bliskiego neutralnemu. Indeksy giełdowe rozpoczęły sesję od około półprocentowych spadków indeksów, ale praktycznie natychmiast zaczęły się podnosić (wraz ze zmniejszaniem skali wzrostu rentowności obligacji) i na dwie godziny przed końcem sesji indeks S&P 500 testował linię poziomu neutralnego. Nie udało się wypracować wzrostu indeksów, ale spadek S&P 500 o 0,11% należy traktować jako niegroźną korektę. W Polsce w środę indeksy giełdowe poszły rano śladem innych giełd europejskich. WIG20 tracił kosmetycznie, a MWIG40 tracił ponad pół procent. Po godzinie sytuacja zaczęła się pogarszać, mimo tego, że na rynkach we Francji i w Niemczech się poprawiała. Słabe zachowanie może się wiązać ze styczniowymi spadkami na giełdzie w Turcji. Polska i Turcja są w jednym koszyku i często inwestorzy sprzedając Turcję sprzedają również polskie akcje. Przed południem zresztą zaczęły spadać również indeksy w Niemczech (przede wszystkim) i Francji. Jednym z powodów było to, że SPD przed czwartkową decyzją w sprawie kontynuacji rozmów koalicyjnych zdawało się dawać sygnały, że rozmowy mogą się załamać. Całkowicie jednak w sprzeczności z tą tezą stało umocnienie euro, z czego wynikałoby, że bardziej istotne było zachowanie rynku obligacji. Tak czy inaczej WIG20 tracił około jeden, a MWIG40 ponad jeden procent. Końcówka sesji był nieco lepsza, bo bykom pomagało odrabianie strat przez indeksy w USA. Zakończenie naszej sesji było jednak słabe. WIG20 stracił 0,68%, a MWIG40 1,37%. Oba indeksy zawróciły spod szczytów z 2017 roku, co robiło bardzo złe wrażenie. Mimo tego sygnału sprzedaży jeszcze nie ma.