Amerykańskim indeksom akcji bliżej dziś do historycznych rekordów niż marcowych dołków. Jak postrzegacie dzisiejsze wyceny w kontekście sytuacji gospodarczej?
Dziś wyjątkowo trudno o jakiekolwiek prognozy. Same spółki niechętnie mówią o tym, co ich zdaniem będzie się działo w najbliższych tygodniach, nie wspominając o miesiącach czy latach. Zdecydowana większość firm zrezygnowała z prezentowania prognoz na II połowę roku. Zwyżki akcji częściowo można uzasadnić tym, że w lutym czy marcu groziło nam ryzyko dużego kryzysu finansowego, które jednak zmalało dzięki bezprecedensowym działaniom rządów i banków centralnych. Takich ilości pieniędzy do obywateli i do firm nie transferowano w ostatnich latach nigdzie. Dlatego recesja przebiega inaczej i sytuacja na rynkach jest nieco inna. Samej recesji oczywiście nie da się uniknąć. Bezrobocie w Stanach Zjednoczonych jest największe od Wielkiego Kryzysu i ono bardzo szybko nie spadnie. Problemy, które widzimy w przypadku wielu firm z sektora usług, nie znikną z dnia na dzień. Jeśli mielibyśmy powtórkę z historii, to czekają nas jeszcze spadki. Fala zwyżek z ostatnich tygodni byłaby pierwszym dynamicznym odbiciem podczas bessy, groziłyby też nowe dołki. Oczywiście tak nie musi być, bo historia sprzed ponad dekady wcale nie musi się powtarzać. Dziś najwięcej zależeć będzie od rozwoju epidemii oraz działań polityków i banków centralnych, czyli tego, na ile będą kontynuowali politykę – mówiąc bardzo obrazowo – drukowania pieniędzy. Tzw. drukowania pieniędzy nie było wcześniej. Programy, o których mówiliśmy przed dekadą po upadku Lehman Brothers w niewielkim stopniu polegały na dodruku. Teraz rzeczywiście mamy z tym do czynienia. Banki centralne drukują pieniądze, a rząd je wydaje. W jakimś stopniu będzie to kontynuowane, ale nie wiemy, w jakim. To są decyzje polityczne. Trudno też powiedzieć, na ile politycy będą w stanie wycofać się z tych programów. Rynki są pod tak dużym wpływem decyzji politycznych jak nigdy dotąd.
Na ile prawdopodobne jest w związku z tym pojawienie się inflacji w średnim terminie?
Programy, które zostały dotychczas uruchomione, mają wpływ proinflacyjny, ale tendencje deflacyjne są dziś na tyle silne, że nie spodziewałbym się spadku wartości pieniądza w najbliższych miesiącach. Cały czas mamy duży szok deflacyjny i bardziej prawdopodobna jest właśnie deflacja. Gdyby jednak cały czas były drukowane pieniądze, które przeznaczano by na niezaspokojone dotąd potrzeby, to w perspektywie średnio- czy długoterminowej inflacja się pojawi. Może pojawić się przecież presja branż, które nie zostały dotychczas wsparte przez rządy.
Wzrost w USA może być jeszcze kontynuowany?