Na rynku dolara inwestorzy przeżywali ostatnio praw-dziwą huśtawkę nastrojów. Najpierw dolar mocno się osłabiał i kurs pary EUR/USD zbliżył się do poziomu 1,20. Później mieliśmy ruch w drugą stronę i zejście w okolice 1,16. Tutaj jednak ruch umacniający dolara się zatrzymał. Czy to wszystko, na co stać amerykańską walutę?
Według wielu obserwatorów zmiany na rynku w wakacje były przerysowane. Dotyczy to zarówno rynku walutowego, jak i rynku surowców. Pytanie, czy odreagowanie, które obserwowaliśmy ostatnio, faktycznie się już skończyło. Spotykam się z opiniami – i sam się ku temu przychylam – że dolar nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Amerykańska waluta zawsze była dobrym miejscem do ucieczki w sytuacji, kiedy na rynkach zaczyna się pojawiać niepewność. Perspektywa wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, ale też temat pandemii i tego, jak może się ona rozwijać i czy będzie się wiązała z nowymi obostrzeniami gospodarczymi, mogą powodować, że inwestorzy będą uciekać do bezpiecznych aktywów i na tym też może skorzystać dolar. Spodziewam się, że do przełomu jesieni i zimy dolar pozostanie silny.
Będzie tak silny, że para EUR/USD złamie jednak poziom 1,16?
To 1,16 na parze EUR/USD to tak naprawdę poziom „w zawieszeniu". Patrząc na wykres, bliżej mi jest do pułapów 1,145–1,15. Myślę, że w tamte rejony, a może nawet nieco niżej, zejdzie kurs pary EUR/USD. Warto przy tym zwrócić uwagę na dwa aspekty, które bardziej wiążą się z euro niż dolarem. Pierwszy to dyskusja o sile euro. Pojawiła się ona pod koniec sierpnia, kiedy EUR/USD testował poziom 1,20. Wtedy słychać było głosy, że euro jest zbyt drogie i coś trzeba z tym zrobić. Ten temat co prawda ostatnio nieco ucichł, ale nie wolno o nim zapominać.