W ubiegłym tygodniu na światowych rynkach pojawił się moment zawahania. Zawitały spadki, ale trwały one jednak bardzo krótko i po chwili wszystko wróciło do normy. Amerykanie biją więc kolejne rekordy. Rynek byka w Stanach Zjednoczonych jest niezagrożony?
Rynek byka w Stanach Zjednoczonych bez wątpienia trwa. Dopóki nie wydarzy się coś nadzwyczajnego, należy więc trzymać się trendu. Sytuacja na giełdzie w Stanach Zjednoczonych faktycznie wygląda bardzo dobrze. Rynki europejskie z kolei poruszają się w wąskim paśmie wahań, natomiast słabo zachowują się rynki wschodzące. Na razie więc mamy dość klarowną układankę. Ona też po części wynika z kwestii związanych z koronawirusem. To nie jest zbyt dobra informacja dla rynków wschodzących, bo właśnie tam poziom zaszczepienia jest stosunkowo niewielki. Bez wątpienia jest więc to temat do obserwacji przez najbliższy czas. Istnieje bowiem ryzyko, że rozwój wirusa na rynkach wschodzących może zakłócić łańcuchy dostaw. Chociażby Tesla poinformowała ostatnio, że mogłaby produkować więcej, ale nie może, bo ma problemy z dostępem do podzespołów. Inna ważna kwestia to polityka monetarna i głównie postępowanie Fedu. Ostatnio mieliśmy umocnienie dolara, co też nie sprzyja rynkom wschodzącym. Postawa Fedu wciąż natomiast pozostaje niezmienna. Pomimo zaskoczenia wysoką inflacją cały czas w zasadzie mamy taką samą retorykę wskazującą na to, że wyższa inflacja jest to kwestia przejściowa i trzeba poczekać, co będzie dalej. Fed wskazuje zresztą, że nawet jeśli zdecyduje się na jakieś działania, to w pierwszej kolejności będzie to ograniczenie skupu aktywów, a dopiero później będzie rozważane podniesienie stóp procentowych.
Pojawił się temat koronawirusa. Mając w perspektywie czwartą falę, to znowu może być dominujący wątek na rynku?
Ten temat już trochę wrócił. Tak jak wspomniałem, widać to po zachowaniu rynków wschodzących, ale także i po zachowaniu spółek, również na naszym parkiecie. Te, które przy poprzednich restrykcjach traciły na wartości, w ostatnim czasie też zachowują się słabiej. Ponownie bardzo dobrze zaczynają zachowywać się chociażby firmy technologiczne. Wydaje mi się jednak, że w przypadku Stanów Zjednoczonych czy też Europy strach ma duże oczy. Jeśli pomimo większej liczby zakażeń, liczba hospitalizacji i zgonów rośnie bardzo wolno, to być może kolejna fala koronawirusa nie będzie miała istotnego wpływu na gospodarki.