Komisja Nadzoru Finansowego przeprowadzi postępowanie administracyjne dotyczące Kernela, gdy otrzyma wniosek w sprawie delistingu. Nadzorca nie informuje, czy taki wniosek już otrzymał (co do zasady nie udziela informacji na temat prowadzonych postępowań delistingowych), ale można zakładać, że nie. Zapewne spółka poinformowałaby o takim wniosku w formie raportu bieżącego, a do czasu zamknięcia tego wydania gazety tak się nie stało.
Tymczasem 4 maja zakończyły się zapisy do sprzedaży akcji w wezwaniu ogłoszonym przez Namsena, czyli wiodącego akcjonariusza. Za akcję oferował 18,5 zł. W czwartek kurs lekko spadał i oscylował w okolicach 18 zł. Wezwanie budzi kontrowersje. Inwestorzy mniejszościowi zaproponowaną przez wzywającego cenę określają jako niską. W podobnym tonie wypowiadają się analitycy (np. wartość odtworzeniowa aktywów jest zdecydowanie wyższa), ale zwracają też uwagę na czynniki ryzyka (firma prowadzi działalność operacyjną w kraju, w którym trwa wojna). Kontrowersje budzi też fakt, że zgodnie z prawem luksemburskim decyzja o wycofaniu akcji z obrotu nie musi być podjęta przez walne zgromadzenie, ale przez radę dyrektorów. Ta decyzja została już podjęta (przez siedmiu z ośmiu dyrektorów, przewodniczący rady wstrzymał się od głosu z powodu konfliktu interesów).
Już wkrótce okaże się, jakie decyzje podjęli akcjonariusze mniejszościowi. Raczej nie ma wśród nich jednomyślności, o czym świadczyć może komunikat sprzed kilku dni, zgodnie z którym rozwiązano porozumienie zawarte pomiędzy 15 akcjonariuszami spółki, reprezentującymi ponad 21 proc. kapitału zakładowego. Stronami porozumienia były głównie otwarte fundusze emerytalne. Po rozwiązaniu porozumienia każda z jego stron ma podejmować decyzje w sprawie Kernela samodzielnie.