– Czwarty kwartał pod względem operacyjnym przebiegł zgodnie z naszymi założeniami – mówi tylko prezes Sylwester Cacek. Tymczasem na rynku pojawiły się informacje, że spółka rozważa emisję akcji w celu sfinansowania planowanych inwestycji. Zarząd tego nie potwierdza, ale przyznaje, że rozważane są różne scenariusze. – Bieżące inwestycje w rozwój sieci będziemy realizowali ze środków wypracowanych przez spółkę, a także z zewnętrznego finansowania – mówi.
Obecnie Sfinks prowadzi 108 restauracji, w tym 92 pod marką Sphinx, dziesięć jako Chłopskie Jadło, a sześć to lokale sieci Wook. Przy okazji publikacji strategii zarząd zasygnalizował, że Chłopskie Jadło może zmienić właściciela. Cacek podkreśla jednak, że nie stanie się to szybko. – Na razie pracujemy nad rozwojem oferty i koncepcji Chłopskiego Jadła. Nie szukamy jeszcze inwestora, ale jesteśmy otwarci na rozmowy. Biorąc pod uwagę fakt, że jest to rentowna sieć i wartościowa marka, nie musimy się spieszyć z decyzjami o ewentualnych zmianach właścicielskich – uważa prezes. Jednocześnie potwierdza, że Sfinks chce konsolidować rynek. – Akwizycja byłaby jedną z metod skokowego rozwoju skali działania, bierzemy też pod uwagę zakup marki z potencjałem, by korzystając z naszego know-how, ją rozwinąć – mówi.
Zgodnie z prognozami ubiegłoroczne przychody grupy miały wynieść 164,6 mln zł, a zysk netto 13,8 mln zł. Z kolei w tym roku miałoby to być odpowiednio 198,5 mln zł oraz 24,1 mln zł. W 2016 r. Sfinks zamierza obniżyć wskaźnik długu do EBITDA do 3,1 oraz odnotować dodatnie kapitały własne. Analitycy przyznają, że w wynikach widać dużą poprawę. Podkreślają jednak, że na razie spółka ma ułatwioną sytuację, ponieważ do 2017 r. ponosi zdecydowanie niższe koszty odsetkowe wynikające z umowy restrukturyzacyjnej z bankami.