Heineken umacnia się na rynkach wschodzących

Holenderska spółka Heineken NV jest trzecim na świecie producentem piwa. Jej grupa sprzedaje ponad 105 mln hektolitrów tego napoju warzonego w krajowych browarach i na licencji w ponad stu zakładach rozsianych po świecie. Największych szans na rozwój spółka upatruje na rynkach wschodzących. Umacnia też swoją pozycję w Europie Środkowej.

Publikacja: 09.05.2003 09:54

- Ja nie sprzedaję piwa, sprzedaję nadzieję - tak miał powiedzieć Alfred Henry "Freddy" Heineken, wnuk założyciela tego holenderskiego browaru i twórca jego międzynarodowej potęgi. A kolor nadziei to zielony i zielone są butelki i puszki z tym piwem, zielony dominuje w jego reklamach. A.H. Heineken w 1999 r. został wybrany na Człowieka Reklamy Stulecia w Holandii, a markę Heineken uznano za Markę Stulecia.

Spółka powstała w Amsterdamie w 1863 r. Szybko się rozwijała. Po pięciu latach zbudowano drugi browar w Amsterdamie, a w 1873 r. przybył trzeci w Rotterdamie. Heineken jako jeden z pierwszych zagranicznych browarów zastosował tzw. niemiecką metodę produkcji piwa - lager - polegającą na zimnej fermentacji, odchodząc tym samym od powszechnej wówczas metody wytwarzania angielskiego piwa ale. Dla ścisłości, ową zimną fermentację wynaleziono i po raz pierwszy zastosowano w czeskim Pilznie.

Era Freddy`ego

Przez ponad sto lat Heineken produkował dobre piwo, ale nie odgrywał większej roli na światowym rynku, a nawet w Holandii wciąż musiał walczyć o czołową pozycję z Amstelem. Ta bratobójcza walka konkurencyjna zakończyła się dopiero w 1968 r. fuzją obu spółek, do której doprowadził właśnie Freddy Heineken. Pracę w rodzinnym browarze rozpoczął w 1942 r. Miał wtedy 18 lat. W 1946 r. został szefem sprzedaży w Stanach Zjednoczonych. Tamtejszy rynek napojów penetrował na tyle starannie, że ożenił się z Lucille Cummins, pochodzącą z rodziny producentów bourbona Kentucky. Właśnie w USA Freddy Heineken zdał sobie sprawę, że przyszłość spółki to międzynarodowa ekspansja. I taką właśnie strategię konsekwentnie realizował będąc prezesem zarządu w latach 1971-1989, a później przez 6 lat szefem rady nadzorczej.

Cel - rynki wschodzące

Reklama
Reklama

Podobne cele postawił przed sobą obecny prezes Heinekena Anthony Ruys. Sprawuje tę funkcję nieco od ponad roku. W niedawnym wywiadzie prasowym podkreślił, że spółka musi rozwijać działalność na rynkach wschodzących, takich jak Chiny i Ameryka Łacińska i jest gotowa wydawać miliard euro rocznie na realizację tej jedynej możliwości przyszłego wzrostu. Tak więc firma przeznacza olbrzymie zyski czerpane w Stanach Zjednoczonych i w Europie Zachodniej na akwizycje w krajach, które mają o wiele większe możliwości rozwoju rynku, czyli tych, w których spożycie piwa będzie zwiększało się o wiele szybciej niż na dojrzałych rynkach zachodnich.

W ub.r. prezes Ruys wydał 1,2 mld euro na kupno browarów m.in. w Rosji i w Egipcie. Ale największe nadzieje Heineken pokłada w Chinach, bo już teraz jest to drugi rynek piwa na świecie po północnoamerykańskim, a wkrótce będzie największy. Obecnie dominują na nim dwa browary - Tsingtao Brewery i SABMiller. - Zdajemy sobie sprawę, że rzeczywisty postęp w Chinach można zrobić poprzez partnerstwo z jakimś dużym tamtejszym browarem. Rzecz w tym, żeby wybrać odpowiedniego partnera - powiedział Anthony Ruys. Teraz zaledwie 3% przychodów Heinekena pochodzi z regionu Azji Południowo-Wschodniej.

Największe przejęcie

w historii

Na początku maja tego roku Heineken podpisał umowę w sprawie zakupu austriackiego potentata na rynku piwnym - firmę BBAG. Za jej akcje zapłaci 1,5 mln euro i przejmie zobowiązania wynoszące 0,4 mld euro. Dla Heinekena będzie to największy zakup w 140-letniej historii. Holendrzy, dzięki przejęciu BBAG, umocnią swoją pozycję w Europie Środkowej i będą mięć 29% tego rynku. Staną się liderem pod względem sprzedaży w 6 krajach: Polsce, Rumunii, Austrii, na Węgrzech, w Słowacji i Macedonii. Heineken kontrolujący Grupę Żywiec, wraz z Brau Union Polska, należącym obecnie do Austriaków, będzie miał prawie 38-proc. udział w naszym rynku. Po dodaniu sprzedaży BBAG, która w 2002 r. przekroczyła 13 mln hl piwa, holenderski koncern wysunie się na drugą pozycję na rynku światowym. Będzie ustępował tylko Anheuser Busch, którego sprzedaż przekracza 146 mln hl.Duże inwestycje w Polsce

Heineken wszedł do Polski w 1994 r. Na początku kupił 25% akcji Żywca po 120 zł za każdą. Zakłady Piwowarskie w Żywcu był pierwszym w powojennej historii browarem, który został sprywatyzowany i przekształcony w spółkę akcyjną. Jego akcje trafiły do notowań giełdowych 24 września 1991 r. Holendrzy sukcesywnie zaczęli zwiększać udziały w polskiej spółce i inwestować w jej rozwój. Pełne rozmachu, nowoczesne inwestycje w Żywcu wzbudzały uznanie nie tylko piwowarów. Inżynierowie dwukrotnie przyznawali im tytuł budowy roku w 1995 r. - za halę rozlewni, a rok później za warzelnię i halę fermentacji. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Pod koniec 1997 r. sprzedaż browaru Żywiec po raz pierwszy w historii przekroczyła 2 mln hektolitrów piwa. Ukoronowaniem wszystkich poczynionych inwestycji był międzynarodowy certyfikat Systemu Zapewnienia Jakości ISO 9002, który spółka uzyskała w 1998 r. Żywiec, dzięki Holendrom, to obecnie jeden z największych na świecie zakładów piwowarskich. Łączne inwestycje Heinekena w akcje i technologie Żywca oraz w przejęcia i modernizację szacowane są na około 1 mld euro.

Reklama
Reklama

Konsolidacja

Żywca i Brewpole

W marcu 1998 r. Heineken w wezwaniu kupił ponad 546 tys. akcji Żywca po 345 zł i kontrolował już 1,5 mln papierów, czyli 50% kapitału spółki. Trzy miesiące później inwestor ogłosił kolejne wezwanie. Tym razem kupił 750 tys. papierów po 327 zł i zwiększył udział do 75%. W tym samym czasie Heineken przejął 10% akcji spółki Brewpole, kontrolującej Elbrewery Company, produkującego EB, które było wówczas najsilniejszą marką w Polsce oraz Browary Warka i Leżajsk. To dało początek przyszłej - do tej pory największej - konsolidacji na polskim rynku piwnym. Żywiec wyemitował ponad 3,4 mln walorów po 463,1 zł dla akcjonariuszy Brewpole. Heineken objął ponad 950 tys. papierów za blisko 442 mln zł i stał się posiadaczem 50% kapitału plus 1 akcja giełdowej spółki. Większościowy udziałowiec Brewpole, Harbin, kupił pozostałe walory za blisko 1,4 mld zł i stał się posiadaczem ponad 38% kapitału Żywca. Wszystkie środki z emisji spółka przeznaczyła na wykup akcji konkurenta. Po transakcji Grupa Żywiec, mając 8 browarów, kontrolowała prawie 40% polskiego rynku piwa. W 1998 r. poniosła 1,2 mld zł straty, co wynikało z jednorazowego odpisania wartości firmy z konsolidacji. Obecnie Grupa Żywiec ma pięć browarów - w ramach restrukturyzacji trzy zamknęła - i około 2-proc. udział w rynku. W 2002 r. sprzedała 8,4 mln hektolitrów piwa, czyli o 10% więcej niż przed rokiem.

Kolejne emisje

i wypłaty dywidend

Konsolidacja z Brewpole nastręczyła trochę kłopotów Żywcowi. Zaczęła spadać sprzedaż piwa (udział w rynku w 2000 r. obniżył się o 6 pkt proc.), powiększały się długi (w połowie 2001 r. łączne zobowiązania grupy przekroczyły ponad 1,44 mld zł). Spółka zdecydowała się więc na redukcję zatrudnienia (o 500 osób z 4 tys. pracowników) i na kolejne podwyżki kapitału zakładowego. Chciała pozyskać środki na zmniejszenie zobowiązań i tym samym kosztów finansowych. W 2000 r. Żywiec wyemitował prawie 1 mln akcji po 305 zł. Rok później sprzedał blisko 4 mln walorów po 166 zł. W tym okresie Heineken zdecydował się też na odkupienie ponad 635 tys. akcji Żywca od firmy Harbin. Holendrzy, którzy brali udział w emisjach, zwiększyli więc ostatecznie udziały w polskiej spółce do prawie 62%.

Reklama
Reklama

Heineken z pewnością nie jest zadowolony z poziomu kursu Żywca, który oscyluje obecnie wokół 345 zł. Inwestycja w polską spółką powoli mu się jednak zwraca w postaci otrzymywanych dywidend. Żywiec do 2001 r. przez cztery lata wypłacał na akcję po 2,5 zł.

W tym roku w kwietniu na dywidendę spółka przeznaczyła aż 226 mln zł (wcześniej utworzyła fundusz dywidendowy). Na akcję przypadło po 20 zł. Heineken otrzymał ponad 140 mln zł, a po uwzględnieniu poprzednich wypłat, kwota ta wzrasta o ponad 20 mln zł.

Rodzina Heinekenów

- nie przeszkadzaPrezes Ruys zaprzecza, jakoby realizację strategii rozwojowej spółki utrudniała struktura jej akcjonariatu czy też brak możliwości emisji akcji, gdyż rodzina Heinekenów nie zgadza się na zmniejszenie swoich udziałów. Rodzina założyciela browaru kontroluje ponad 50% głosów spółki, posiadając 25% jej kapitału. Jedyną spadkobierczynią Freddy'ego Heinekena, który zmarł w styczniu ub.r. jest jego 48-letnia córka Charlene de Carvalho. Zasiada w zarządzie spółki, a jej mąż, były aktor filmowy i reprezentant Wielkiej Brytanii w narciarstwie na trzech igrzyskach olimpijskich, wchodzi w skład rady nadzorczej.

Pani de Carvalho na co dzień nie interesuje się interesami, ale też nie chce rezygnować ze swoich udziałów w rodzinnej firmie. Odziedziczony przez nią majątek szacuje się na 4,8 mld USD. Dzięki temu jest najbogatszą Holenderką. Wyprzedza w tym rankingu nawet królową Beatrix. Weszła też do czołówki najbogatszych Brytyjczyków, bo od lat mieszka w Londynie, gdzie wiedzie zresztą żywot równie tajemniczy jak za życia ojca. Wiadomo tylko, że ma pięcioro dzieci i ich wychowaniu poświęca się bez reszty. Ale też w czasie ostatniego rocznego zgromadzenia akcjonariuszy spółki powiedziała: - Jako rodzina jesteśmy częścią historii Heinekena, jego dnia dzisiejszego i przyszłości.

Gospodarka
Wspieramy bezpieczeństwo w cyberprzestrzeni
Gospodarka
Tradycyjny handel buduje więzi
Gospodarka
Branża piwna mierzy się z kolejnymi wyzwaniami
Gospodarka
Podatek Belki zostaje, ale wkracza OKI. Nowe oszczędności bez podatku
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Reklama
Reklama