Chyba najwyższy czas zacząć posypywać głowę popiołem i przyznawać się do błędu, jeśli chodzi o rozpisanie scenariusza na trzeci kwartał. Od początku wakacji oczekiwałem bowiem, że zarówno lokalny rynek, jak i najważniejsze giełdy światowe, zanotują silny spadek, a przecena akcji potrwa nieprzerwanie aż do października bieżącego roku. Okazuje się jednak, że nie tylko nie nastąpiła żadna przecena, ale wręcz przeciwnie - rynek wyszedł w górę, z długiej i męczącej konsolidacji. Chwilowe spadki cen wykorzystane zostały natomiast przez inwestorów do akumulacji akcji, a obecnie WIG20 przełamuje kolejne opory, pnąc się ostro w górę. Podobnie sytuacja wygląda na rynkach amerykańskich, gdzie po okresowych spadkach indeks S&P 500 znajduje się niecałe 4% od tegorocznych wierzchołków. Wygląda więc na to, że rynki okazały się, przynajmniej na razie, znacznie silniejsze niż wcześniej sądziłem, a wzrost cen ropy naftowej na rynkach międzynarodowych został na razie powstrzymany.
Przyglądając się ostatnim sesjom na GPW odnoszę wrażenie, że rynek ma ochotę przypuścić obecnie szturm na ostatnie wierzchołki z pierwszej połowy roku. Sektor bankowy, który "miał" pozostawać słaby aż do oferty PKO BP, jest obecnie lokomotywą wzrostu. Znalezienie większej podaży czy to na bankach czy innych najcięższych walorach jest dość skomplikowane. Wynika z tego, że po okresie letniej akumulacji, błędnie interpretowanej wówczas jako dystrybucja, możemy w najbliższym czasie oczekiwać kontynuacji zwyżek WIG20. Po tym jak indeks wybił się w górę, przez kluczowy poziom 1736 pkt (następnie pokonał 1750 pkt, a wczoraj zamknął się powyżej 1780 pkt), ocenić można, że najbliższym celem, do którego zmierza rynek, jest przedział 1800-1810 pkt. W dalszej kolejności mamy kwietniowy wierzchołek na 1875 pkt.
Oczywiście, strach przed kupowaniem akcji na obecnym poziomie jest ogromny. Niemniej jednak z punktu widzenia analizy technicznej, scenariusz spadkowy wydaje się wyjątkowo mało prawdopodobny.