Odgrywanie realnej roli w nadzorze korporacyjnym wymaga od rady nadzorczej nie tylko odpowiedniej wiedzy, kompetencji i zasobów, ale także - co najważniejsze - niezależności od zarządu spółki i dominującego akcjonariusza. Jest to postulat o tyle istotny, że w spółkach z rozproszonym akcjonariatem zarząd - jak pokazuje praktyka - stosunkowo łatwo może uzyskać wpływ na skład i funkcjonowanie rady nadzorczej. W przypadku występowania dominującego akcjonariusza ten wpływ jest bardziej bezpośredni i wynika z siły głosów na walnym zgromadzeniu. Postulat niezależności rady nadzorczej jest najczęściej realizowany poprzez wprowadzenie wymogu, aby w jej skład wchodzili tzw. członkowie niezależni (independent board members) wolni od biznesowych, rodzinnych i innych powiązań ze spółką, zarządzającymi czy dominującym właścicielem.
Instytucja członków niezależnych zrodziła się w USA jako sposób na wzmocnienie pozycji rozproszonych właścicieli w relacji do uprzywilejowanych pod względem informacyjnym i decyzyjnym menedżerów. Pierwotnie interesów akcjonariuszy mieli bronić tzw. dyrektorzy niewykonawczy, funkcjonujący w ramach jednopoziomowego zarządu (rady dyrektorów). Bardzo szybko zostali oni jednak uzależnieni od "zaradnych" menedżerów. Fasadowość rady dyrektorów kontrolowanej przez menedżerów stała się przedmiotem ostrej krytyki, zaś skandale finansowe lat 70. (m.in. upadek Penn Central - największej korporacji kolejowej i 6. co do wielkości w Stanach) zaowocowały wymogiem funkcjonowania w spółkach publicznych komitetu ds. audytu, który składałby się co najmniej w połowie z dyrektorów niezależnych. Ostatnie skandale na rynku amerykańskim - tj. upadek Enronu i innych dużych korporacji amerykańskich - posunęły te wymogi jeszcze dalej. Obecnie co najmniej połowa rady dyrektorów powinna być niezależna, komitet ds. audytu zaś powinien składać się wyłącznie z członków niezależnych. Szczegółowo sprecyzowano także kryteria niezależności. Podobny kierunek "uniezależniania" nadzoru korporacyjnego obserwujemy także w Wielkiej Brytanii. Rekomendacja odnośnie do niezależności dyrektorów niewykonawczych pojawiła się po raz pierwszy w słynnym kodeksie Cadbury?ego (rok 1992), będący zaś jego kontynuacją Combined Code zaleca od niedawna, aby członkowie niezależni (łącznie z przewodniczącym rady) stanowili więcej niż połowę składu rady dyrektorów oraz doprecyzowuje kryteria niezależności.
Zasada za zasadą
Zalecenia odnośnie funkcjonowania w ramach rad nadzorczych tzw. dyrektorów niezależnych pojawiają się praktycznie we wszystkich kodeksach nadzoru korporacyjnego, w tym w zasadach OECD, będących swojego rodzajem podsumowaniem najlepszych praktyk w tym zakresie. Nie zawsze wskazuje się jednak precyzyjnie na pożądaną liczbę tychże członków. Wynika to z faktu, że wprowadzenie instytucji członków niezależnych jest znacznie trudniejsze w przypadku spółek ze skoncentrowaną strukturą własności - takie zaś spółki dominują na publicznych rynkach kapitałowych na świecie (z pominięciem rynków anglosaskich - tj. głównie USA i Wielkiej Brytanii). W Unii Europejskiej - z uwagi na trudność pogodzenia zasady powiązania kontroli z własnością i postulatu niezależności rady nadzorczej, a także z uwagi na występujące w niektórych krajach regulacje przewidujące reprezentację pracowników w radzie - przyjęto w tym zakresie kompromisowe rozwiązanie. Zgodnie z tzw. rekomendacją w sprawie roli rady nadzorczej wypracowaną w 2004 r. zaleca się, aby tzw. członkowie niezależni mieli decydujący głos w kwestiach newralgicznych z punktu widzenia ochrony akcjonariuszy mniejszościowych i szczególnie obarczonych konfliktem interesów. Zgodnie z tym zaleceniem, w radzie nadzorczej powinny funkcjonować komitety ds. audytu, wynagradzania oraz nominowania członków organów spółki, które składałyby się w większości z członków niezależnych. Wymóg ten nie musi jednak obowiązywać w odniesieniu do składu całej rady, chyba że jest ona zbyt mała, aby racjonalne było wyróżnianie w niej wspomnianych komitetów. Warto także zauważyć, że regulacje amerykańskie i brytyjskie przewidują wyjątki dla zalecenia większościowego udziału członków niezależnych w radzie dyrektorów - odpowiednio dla spółek z większościowym akcjonariuszem i mniejszych spółek (tj. nie wchodzących do indeksu FT-SE 350).
Rekomendacja unijna generalnie pozostawia radom nadzorczym ostateczne określenie kryteriów niezależności i statusu jej poszczególnych członków, co nie jest najlepszym rozwiązaniem z uwagi na zbyt duże pole dla uznaniowości. Jednocześnie jednak rekomendacja zaleca przyjęcie na poziomie narodowym szczegółowych kryteriów, które pomagałyby w ocenie niezależności członków rady i proponuje ich wzorcową listę. Zgodnie z odnośnym aneksem niezależny członek rady nadzorczej nie powinien:
- być menedżerem w danej spółce lub spółce powiązanej, zarówno w danej chwili, jak i przez ostatnie 5 lat;