Kontrakty na wymarciu

Instrumenty pochodne notowane są na Giełdzie Papierów Wartościowych od siedmiu lat. Zadowalającą płynność udało się na razie osiągnąć tylko na rynku derywatów na indeks WIG20. Wiele klas kontraktów na akcje charakteryzuje się symbolicznymi obrotami. Jednej z nich nie chcą wspomagać nawet animatorzy.

Publikacja: 16.04.2005 08:50

Na GPW notowanych jest 16 klas kontraktów terminowych. Trzy na indeksy, dwie na kursy walut i jedna na obligacje skarbowe. Dla pozostałych 10 instrumentem bazowym są akcje. W tej grupie połowa kontraktów charakteryzuje się wyjątkowo niską płynnością. Skrajnym przykładem są pochodne na akcje BRE Banku, w przypadku których wolumen rzędu kilkunastu futures jest dużym sukcesem. Niewiele lepiej radzą sobie kontrakty na BZ WBK, BPH, Bank Millennium czy Agorę. Większa, choć i tak daleka od przyzwoitego poziomu, aktywność inwestorów pojawia się tu tylko w chwilach podwyższonej zmienności samych akcji. Praktycznie całe zainteresowanie inwestorów kontraktami na akcje skupia się na pochodnych na Telekomunikację, PKN Orlen i KGHM. Od czasu do czasu odżywają kontrakty na Pekao i Prokom (chociażby w minionym tygodniu). Widać wyraźnie, że inwestorzy wybierają tylko te derywaty, których instrumenty bazowe charakteryzują się dużą płynnością. Można więc otwarcie powiedzieć, że przy obecnie notowanych na GPW spółkach nie ma potrzeby wprowadzania do obrotu nowych klas kontraktów terminowych. Jedynym przyzwoitym kandydatem do uzyskania statusu instrumentu bazowego dla pochodnych są jeszcze akcje PKO BP. Mają szanse uzyskać to miano już na początku drugiego półrocza.

Brakuje animatorów

Żeby jednak obrót kontraktami terminowymi mógł ruszyć z miejsca, potrzebne są oferty kupna i sprzedaży. Inwestorzy, jeżeli nie widzą ich w arkuszu, sami rezygnują ze składania zleceń. Dlatego nie można wykluczyć, że obroty wymienionymi kontraktami byłyby większe, gdyby znaleźli się skorzy do ich animowania uczestnicy rynku. Biura maklerskie, które pełnią rolę animatora rynku, chętnie podejmują się składania ofert kupna i sprzedaży właściwie tylko w przypadku kontraktów na WIG20. Nie są to instytucje charytatywne i nie można się dziwić, że ich działaniami kierują względy ekonomiczne. Jednak fakt ten powinien znaleźć wyraźne odzwierciedlenie także w ofercie, jaką animatorom przedstawia GPW.

Animator kontraktów na WIG20 za otwarcie i zamknięcie jednej pozycji płaci 2,65 zł (2,2 zł GPW i 0,45 zł KDPW). Tymczasem prowizja dla przeciętnego inwestora (także za zamknięcie i otwarcie jednej pozycji) wynosi około 25 zł (prawie 10 razy więcej!). Animator osiąga zysk już przy zmianie notowań o 1 pkt, inwestor zaś potrzebuje przynajmniej 3 pkt, aby jego inwestycja stała się rentowna. Oczywiście, animatorzy, w przeciwieństwie do inwestorów, mają obowiązek składania zleceń, za co wynagrodzeniem powinny być przede wszystkim niższe opłaty od zawieranych transakcji. Pojawia się jednak pytanie, czy istnieje potrzeba tak dużego uprzywilejowania animatorów na płynnym rynku kontraktów terminowych na indeks WIG20, na którym 75% obrotów generują właśnie inwestorzy indywidualni.

Będą zmiany

Nie można kwestionować udziału animatorów w sukcesie, jaki osiągnęły kontrakty futures na indeks WIG20. Ze statystyk publikowanych przez GPW wynika, że inwestorzy instytucjonalni realizują od kilkunastu do dwudziestu kilku procent wolumenu obrotu tymi instrumentami. Śmiało można postawić tezę, że zdecydowana większość tego udziału jest zasługą właśnie animatorów. W istotnym stopniu poprawiają więc płynność kontraktów na WIG20.

Nie wszyscy animatorzy są jednak zainteresowani wspomaganiem płynności obrotu w przypadku innych klas kontraktów. Giełda i KDPW powinny więc uzależnić stawki opłat obowiązujące animatorów od liczby animowanych klas kontraktów terminowych, a także od spreadu, z jakim to robią. Biura, które tak jak np. CDM Pekao - animator 12 klas kontraktów, powinny płacić mniej niż np. Internetowy Dom Maklerski (2 klasy kontraktów), DM BOŚ czy Beskidzki Dom Maklerski (po 6 klas). Jeszcze niższe opłaty powinny obowiązywać biura, które w ramach obowiązków animatora będą składały zlecenia ze spreadem wyraźnie mniejszym od maksymalnego dopuszczalnego (5% średniej ceny zamknięcia instrumentu bazowego dla danego kontraktu terminowego z ostatnich 20 sesji przed pierwszymAdam Maciejewski, dyrektor Działu Notowań i Rozwoju Rynku GPW, podkreśla, że cały czas stawiane są dodatkowe warunki przed instytucjami, które chcą animować kontrakty na WIG20. - Nie podpisujemy umów, które dotyczyłyby tylko tych pochodnych. Zawsze są to umowy, które zobowiązują do wspomagania płynności także innych instrumentów - informuje. - Wspólnie z Komitetem Animatorów przy Izbie Domów Maklerskich pracujemy nad zwiększeniem efektywności systemu animowania rynku. Zmiany powinny nastąpić jeszcze w tym roku - dodaje dyrektor.

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku