Łódzka spółka prowadząca sieci Sphinx i Chłopskie Jadło zarobiła na czysto w IV kwartale 2006 r. 2,8 mln zł, wobec 0,8 mln zł w analogicznym okresie 2005 roku. Przychody wyniosły 39,18 mln zł (31,5 mln zł rok wcześniej). W całym roku zysk netto nieco przekroczył 12 mln zł. To o około 4,6 mln zł więcej niż w 2005 roku. Obroty wzrosły o prawie 32 proc., do 156 mln zł (są zgodne z prognozą).
- Czwarty kwartał i ubiegły rok były dla Sfinksa bardzo udane. Zysk netto nawet nieznacznie przekroczył nasze prognozy (11,8 mln zł - przyp. red.) - komentuje Grzegorz Dąbrowski, prezes spółki. Na razie Sfinks nie ujawnia planów na ten rok. - Decyzję o publikacji prognozy podejmiemy, jak wyjaśni się kwestia ewentualnego przejęcia sieci w Niemczech. List intencyjny mamy już podpisany. Trwa due diligence (badanie przedsiębiorstwa - red.), a także negocjacje dotyczące wyceny sieci. Decyzję w sprawie inwestycji podamy prawdopodobnie w drugim kwartale tego roku - mówi prezes.
Sfinks chce przejmować również restauracje w Polsce. - Przyglądamy się kilku podmiotom. Są to tzw. sieci casual dining (restauracje niezbyt drogie, na każdą okazję - red.). Niekoniecznie muszą być spore. Wolimy przejmować mniejsze sieci z dużym potencjałem, które moglibyśmy potem z sukcesem rozwijać - mówi.
W ubiegłym miesiącu spółka ogłosiła ambitną strategię rozwoju na najbliższe pięć lat. Oprócz przejęć w Polsce i Niemczech, Sfinks chce wejść na kilkanaście rynków zagranicznych. - Zaczniemy od założenia spółek zależnych w tych krajach. Najpierw w Czechach i na Węgrzech. Niewykluczone że pierwsza restauracja na rynku czeskim powstanie jeszcze w tym roku. Założymy również spółkę zależną w Niemczech - zapowiada prezes. Na koniec 2006 roku firma miała 88 placówek Sphinx. Za pięć lat ma ich być 225 (184 w Polsce i 41 za granicą). Sieć Chłopskiego Jadła ma się zwiększyć z 8 do 25 restauracji (wszystkie w Polsce).