Niemiecki indeks DAX wczoraj po raz pierwszy od listopada 2000 r. pokonał ważną psychologiczną barierę 7000 punktów. Wprawdzie tego poziomu nie udało się utrzymać, ale było to duże wydarzenie.
Poprzedniego dnia wartość DAX prawie się nie zmieniła. Wczoraj nastroje na rynku były lepsze niż we wtorek. Podkreślano dobrą kondycję gospodarki światowej, mówiono o rekordowych wynikach firm, a także o fuzjach i przejęciach.
Zdrowsza sytuacja
Analitycy przekonują, że obecnie jest inna sytuacja niż w 2000 r. i DAX może bezpiecznie rosnąć. - Dzisiaj mamy zdrowszą sytuację - powiedziała Getrud Traud, ekonomistka z Helaba. Po euforii dawno nie ma śladu, inwestorzy są ostrożniejsi. Wielu rozczarowanych drobnych graczy wycofało się z rynku. Według Deutsche Aktieninstitut, jest ich 10,3 miliona, najmniej od 1999 r.
Teraz kursy znowu rosną, ale podstawy zwyżki są bardziej racjonalne niż w 2000 r. - Z wysokimi zyskami w parze idą wyceny - zauważa Bernd Meyer, strateg rynku akcji w Deutsche Banku. Podkreśla, że wiele firm ma za sobą restrukturyzację i zdołało uporządkować bilanse. Niemieckie przedsiębiorstwa zyskują też na przeniesieniu produkcji do tańszych krajów. Inwestorzy giełdowi doceniają także korzystne dla firm porozumienia płacowe, sprzyjające konkurencyjności. - Globalny wzrost i niska inflacja stwarzają korzystne warunki, w których akcje dalej będą drożały - twierdzi Meyer. Indeksy w górę pociągnie przyspieszająca karuzela fuzji, inwestorzy finansowi i fundusze hedgingowe.