Dziewięć największych banków notowanych na GPW zarobiło w 2006 r. łącznie ponad 8,3 mld zł. To aż o 16 proc. więcej niż przed rokiem. Co ważniejsze dla inwestorów, gigantyczne zyski banków zapowiadają wypłatę równie dużej dywidendy. Z wyjątkiem BRE Banku, który w ubiegłym roku mógł się pochwalić najwyższą, bo aż 70-procentową, progresją zysków i nie zdecydował jeszcze o wypłacie dywidendy, wszystkie inne czołowe banki takie obietnice już złożyły swoim inwestorom. Na wypłaty dla inwestorów mają przeznaczyć od 40 do 85 proc. ubiegłorocznych zysków. Najwięcej skorzysta włoska grupa UniCredit, która z dywidend w Pekao i BPH ma szansę uzyskać ponad 1,5 mld zł.

Skąd takie dobre wyniki banków? - Można było się spodziewać, że będzie dobrze, ale że aż tak? Ten rok zaskoczył przede wszystkim tempem, w jakim rosły przychody banków. Dobra sytuacja makroekonomiczna i nieustający boom na kredyt sprawiły, że niemal wszystkim rosły wolumeny sprzedaży - twierdzi Marcin Materna, analityk Millennium DM. Wpływ na świetne wyniki banków miał też boom na fundusze inwestycyjne, w dużej mierze przez banki dystrybuowane.

Wpływ dobrej koniunktury makroekonomicznej na swoje spółki doceniają też bankowcy. - Rok był pod tym względem wyjątkowy, trzeba było go tylko wykorzystać - ocenia Jacek Kseń, prezes Banku Zachodniego WBK, który mógł się pochwalić najwyższą, obok BRE, dynamiką zysków w 2006 r. BZ WBK był jednym z sześciu wśród największych banków, które w ub.r. ustanowiły rekordy zysków. Oprócz poznańsko-wrocławskiego banku ta sztuka udała się również PKO BP, Pekao, BPH, ING Bankowi Śląskiemu oraz Kredyt Bankowi.

Zastrzeżenia mogą budzić jedynie rosnące koszty działalności niektórych spółek. W dużej mierze wynikały one jednak... z rewelacyjnej sprzedaży, która pociągnęła wzrosty płac i nagród dla pracowników banków.