Złoty okazuje się zadziwiająco odporny na krach na światowych giełdach w ostatnich dniach. Takie wydarzenia wywołają ucieczkę inwestorów z ryzykownych rynków wschodzących i w efekcie skokowe osłabienie lokalnych walut. Tak też faktycznie się dzieje, ale jedynie w przypadku niektórych rynków. Giełdowe krachy mocno dały się we znaki walutom takim jak brazylijski real, czy południowoafrykański rand. Względem euro nasza waluta w dużym stopniu podniosła się już z wtorkowego upadku, który i tak nie był szczególnie dotkliwy. Kurs EUR/PLN niewiele powyżej 3,90 to w zasadzie norma w ciągu ostatnich tygodni. Nie pojawiły się żadne sygnały zmiany sytuacji. Niewiele dzieje się także w notowaniach USD/PLN. Wczoraj po południu dolar kosztował niespełna 2,97 zł - to wciąż zdecydowanie niższy poziom niż w drugiej połowie stycznia. Po części względna odporność złotego może być efektem niskiej aktywności inwestorów zagranicznych na warszawskiej giełdzie i ogólnie na innych rynkach wschodzących Europy w ostatnich miesiącach. Skoro wcześniej kapitał nie napływał, to teraz nie za bardzo kto ma z naszego rynku uciekać.