Podczas gdy lokalny rynek miał przerwę z powodu Bożego Ciała, na rynkach bazowych trwała gwałtowna wyprzedaż obligacji. Piątkowe otwarcie przyniosło dodatkową akcelerację spadków cen, która w szczytowym momencie paniki podniosła dochodowość niemieckich bundów aż o 6-8 punktów bazowych. Otwarcie na lokalnym rynku okazało się jeszcze gorsze, albowiem ceny musiały odrobić spadki na rynkach bazowych z poprzedniego dnia. I rzeczywiście wzrost dochodowości okazał się niemalże szokujący, dochodząc do 10-12 punktów bazowych na długim końcu krzywej. Tak gwałtownej korekty na tym rynku nie było od niemalże czterech lat. Przez większość poranka na rynku brakowało jakiejkolwiek płynności przy braku cen zarówno na rynku regulowanym, jak i interbanku. Dopiero od południa rynek lokalny wrócił do normalnej pracy. Początkowe straty zostały jednak tylko nieznacznie skorygowane by na zakończenie rynku pokazać dochodowość średnio 7-8 punktów bazowych wyższą niż na środowym zamknięciu. Naszym zdaniem, wyprzedaż polskich obligacji ma charakter regionalny, spowodowany odwrotem od wszystkich rynków "high-yield", czyli obligacji oferujących wyższą rentowności niż te spotykane na rynkach bazowych.