Od niedzieli wszyscy mogą zmieniać sprzedawcę energii

Spółki handlujące energią elektryczną będą kusić cenami, jakością obsługi czy innymi bonusami. Od 1 lipca muszą walczyć o rynek. Z korzyścią dla odbiorców

Publikacja: 30.06.2007 09:57

1 lipca następuje liberalizacja rynku energii. Co oznacza ona dla polskich klientów? Między innymi to, że będą mieli prawo zmienić sprzedawcę. Nie będziemy już, jak dotychczas, automatycznie przypisywani do zakładu energetycznego, który obejmuje swoją działalnością miejsce, w którym mieszkamy. Nawet jeśli mieszkamy w Warszawie, to będziemy mogli podpisać umowę ze sprzedawcą z Rzeszowa czy Poznania.

Z czym tak naprawdę wiąże się otwarty rynek energii elektrycznej? "Znosi on wszelkie prawne i administracyjne bariery dla firm, które chcą wejść na rynek i dostarczać elektryczność do odbiorców. Oznacza to, że po 1 lipca nowe podmioty dostaną możliwość dostarczania usług dla konsumentów po cenach stymulujących konkurencję. Otwarty rynek energii wzmacnia również ochronę interesów konsumentów i firm" - wynika z informacji opublikowanych wczoraj przez Komisję Europejską.

To teoria, a jak

będzie w praktyce?

W polskich warunkach te zasady - przynajmniej na razie - będą obowiązywać w nieco ograniczonym stopniu. Wszyscy eksperci z branży, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że 1 lipca przyniesie dopiero początek zmian, które muszą nastąpić, abyśmy mogli nazwać krajowy rynek energetyczny w pełni konkurencyjnym.

Pojawiają się nawet głosy, że Polska słabo się do tego przygotowała. Chodzi m.in. o zmiany organizacyjne. Zdaniem części przedstawicieli branży, krajowa elektroenergetyka, w której głównym właścicielem jest państwo, zbyt mocno skupiła się na konsolidacji, przez co przygotowania do uwolnienia rynku zeszły na margines.

W Polsce działa 14 zakładów energetycznych, które dotychczas łączyły działalność dystrybucyjną (przesyłanie elektryczności w sieci) i handlową, czyli sprzedaż usług i energii. Zgodnie z unijnymi dyrektywami, zaimplementowanymi również w naszym prawie energetycznym, firmy te muszą do niedzieli rozdzielić działalność sieciową (dystrybucję) i handel.

Przygotowują się jak umieją...

Wiadomo już, że w większości firm operacja podziału i tworzenia operatorów systemów dystrybucyjnych została przeprowadzona. W tej grupie znalazły się m.in. dwaj prywatni dystrybutorzy, czyli RWE Stoen i Vattenfall. Do wczoraj nie było jednak wiadomo, co z rozdzielaniem działalności sieciowej i obrotu w dwóch z państwowych spółek: Zakładu Energetycznego Łódź-Teren i poznańskiej Enei. Po południu otrzymaliśmy informację, że należący do PGE łódzki zakład został rozdzielony na dwie części mocą uchwały walnego zgromadzenia akcjonariuszy (spółka jest państwowa, więc sprawą zajmuje się ministerstwo skarbu). Sprawa Enei była nadal niewiadomą.

...marketing jednak planują

Jednak mimo tego spółka podkreśla, że równolegle z reorganizacją prawną (odbywającą się przy dużych reperkusjach ze strony związków zawodowych) przygotowywała sie do otwarcia energetycznego rynku. - Będziemy kontynuować politykę poprawy poziomu obsługi klienta. Chodzi o szybkość załatwiania formalności czy wysokie kompetencje pracowników, w tym doradców, którzy pomagają między innymi dobrać właściwą taryfę - powiedział nam wczoraj Arkadiusz Dobień, rzecznik Enei. - Duży nacisk kładziemy na łatwość kontaktu z firmą - klienci indywidualni i małe firmy będą mogli skorzystać z biur obsługi klientów, kontaktować się z nami przez telefon (między innymi przez całodobowe call center) oraz skorzystać z portalu internetowego, będącego rozbudowanym centrum informacji o wszystkim, co wiąże się z energią elektryczną - wyjaśnił.

Klienci nie wiedzą, co i jak

Jednak mimo tego, że wszystkie firmy odpowiedzialne po 1 lipca za obrót energią podkreślają, że są gotowe do przyciągania nowych klientów, to w branży powszechny jest pogląd, że nie ma co spodziewać się gwałtownej migracji klientów.

Przykładem na to może być RWE Stoen, który od kilku miesięcy prowadzi silną kampanię wizerunkową i marketingową (np. otwierając mobilne punkty obsługi klienta). Jednocześnie jednak przedstawiciele spółki szacują, że w ciągu najbliższych kilku lat sprzedawców energii zmieni nie więcej niż 5 proc. gospodarstw domowych. O tym, że indywidualni odbiorcy bardzo mało wiedzą o następujących na energetycznym rynku zmianach, świadczą wyniki badań przeprowadzonych przez firmę On Board PR i PBS DGA. Wynika z nich, że 80 proc. Polaków w ogóle nie wie, że po 1 lipca będą mogli wybrać sprzedawcę energii elektrycznej. Świadomość przemian jest tym niższa, im niższy poziom wykształcenia respondentów.

Co zatem trzeba zrobić?

Edukacją gospodarstw domowych na swojej stronie internetowej zajmuje się m.in. Urząd Regulacji Energetyki. Radzi on klientom dobrze przeanalizować oferty zgłaszane przez sprzedawców energii. Ostrzega zwłaszcza przed podejmowaniem pochopnych decyzji pod wpływem zgłaszających się do nas akwizytorów (bezpośrednich lub telefonicznych). Szczególną ostrożność należy zachować słysząc lub czytając takie zwroty: "Gratulujemy, wygrał (a) Pan (Pani) talon (kupon) na tańszą energię." - Przykro nam - nie ma takich cudów. W biznesie mówi się, że nie ma darmowych obiadów - ostrzegają przedstawiciele URE.

Lepsze usługi

dzięki sześciu krokom

Jeśli jednak odbiorca indywidualny przeanalizuje oferty kilku sprzedawców energii (z usług dystrybucyjnych nie będzie można zrezygnować, bo są one ściśle przypisane do sieci obsługiwanych przez spółki sieciowe), to będzie miał pełne prawo do wyboru tej oferty, która najbardziej mu się podoba.

Co trzeba wtedy zrobić? Na początek zgłosić się do wybranego sprzedawcy i podpisać z nim umowę. Sprzedawca ten pomoże nam załatwić następujące później formalności. Polegają one - po pierwsze - na wypowiedzeniu umowy dotychczasowemu sprzedawcy (dotychczasowym zakładom energetycznym wypowiedzieć trzeba będzie zarówno umowę na sprzedaż energii, jak i na jej dostarczanie - to połączenie nazywa się umową kompleksową). Później zawiera się umowę o świadczenie usługi dystrybucyjnej z lokalnym Operatorem Systemu Dystrybucyjnego (jest ich 14, obejmują swoją działalnością "rewiry" dotychczasowych zakładów energetycznych). Ważne jest to, że umowy z OSD nie trzeba podpisywać na nowo przy każdej zmianie sprzedawcy.

Kolejnym krokiem jest zawiadomienie OSD o podpisaniu umowy z nowym sprzedawcą energii. Z upoważnienia klienta może to zrobić sama spółka, od której mamy zamiar kupować energię. Następnie, jak wyjaśnia Urząd Regulacji Energetyki, powinno nastąpić dostosowanie układów pomiarowo-rozliczeniowych (chodzi po prostu o liczniki). Nikt jednak nie może wymusić na klientach, aby wymieniali liczniki w domach.

Ostatnim etapem na drodze do zmiany firmy, od której kupujemy energię, będzie odczytanie stanu licznika i rozliczenie ze "starym" sprzedawcą.

Podsumowując, procedura zmiany sprzedawcy jest dość skomplikowana. Zgodnie z przepisami, każde gospodarstwo domowe będzie mogło przeprowadzić tę procedurę dwa razy w ciągu kolejnych dwunastu miesięcy.

Ale czy to zachęca do zmian?

Według ekspertów, zmiana sprzedawcy energii elektrycznej w obecnych warunkach może trwać od dwóch do trzech miesięcy. Tymczasem ze strony spółek obrotu nie słychać głosów o tym, aby miały zamiar obniżać marże.

rozmowy "parkietu"

Z Jackiem Sochą, prezesem PSE, koordynującym obecnie rozwój Polskiej Grupy Energetycznej

Nie boimy się odpływu klientów. Będziemy walczyć o nowych

Jakie skutki dla należących do PGE dystrybutorów będzie miało otwarcie rynku energii?

To dla wszystkich podmiotów duże wyzwanie. Po raz pierwszy dostawcy będą musieli konkurować o klienta. My już dawno zmieniliśmy sposób patrzenia - dla nas najważniejszy jest solidny i lojalny klient. Cena stanie się już tylko jednym z elementów konkurencji. Różnice stawek pomiędzy poszczególnymi dostawcami nie są duże. Dla wymagającego klienta istotniejszy jest poziom obsługi, a także możliwość korzystania z programu lojalnościowego oraz z oferty łączonej. PGE jako pierwsza w Polsce zaprezentowała taką ofertę: dostawę energii z usługami telefonicznymi. Program lojalnościowy PGE jest uzupełnieniem obecnie istniejącej oferty, stanowi bonus dla stałych klientów za dotychczasową współpracę.

Czy, Pana zdaniem, od razu nastąpi prawdziwa konkurencja?

Budowanie konkurencji to proces. Firmy muszą nauczyć się, jak dbać, ale i jak walczyć o klienta, a klienci potrzebują czasu ,by nauczyć się, jak korzystać z ofert. Do tej pory energia po prostu trafiała do gniazdka. Teraz można wybrać dostawcę, a przy okazji skorzystać z dodatkowych propozycji.

Istotne są też kwestie funkcjonowania rynku hurtowego. PGE prowadzi intensywne prace nad jego budową. Dzisiaj podstawowe bariery ograniczające rozwój rynku hurtowego to techniczne możliwości dokonywania transakcji, niewielka ilość dostępnej energii oraz dość wysokie koszty transakcji na rynkach zorganizowanych. Trzeba jednak podkreślić, że budowanie konkurencji na rynku detalicznym jest warunkowane konkurencją na rynku hurtowym. Tylko dzięki jego pełnej otwartości firmy energetyczne będą w stanie przygotować ofertę skrojoną na miarę potrzeb klienta indywidualnego.

PGE ma "za miedzą" RWE Stoen, który oferuje stawki niższe niż większość spółek należących do PGE. Spodziewa się Pan odpływu czy napływu nowych klientów? Pojawiają się głosy, że np. w okręgu łódzkim RWE może wykorzystać opóźnienia w reorganizacji spółki dystrybucyjnej i szczególnie tam starać się pozyskać nowych odbiorców energii.

Tak jak mówiłem, cena nie będzie głównym elementem konkurencji, gdyż różnice w cenach są niewielkie. PGE jest przygotowana do działania na wolnym rynku. Nie boimy się odpływu klientów. Przeciwnie, będziemy walczyć o nowych.

Wiemy już o pakietach darmowych rozmów telefonicznych, które PGE chce zaoferować stałym klientom. Co jeszcze będzie robić, aby zatrzymać, utrzymać i pozyskać nowych odbiorców?

Dla nowych klientów PGE przygotowała jednolitą ofertę ogólnopolską, która skierowana jest głównie do klientów spoza obszarów działania zakładów energetycznych z PGE. Wkrótce szczegóły trafią do klientów. Stawiamy na dobrą cenę i wysoką jakość w obsłudze klienta. My dbamy o klientów z całej Polski, nie koncentrujemy się tylko na Warszawie, jak nasza konkurencja.

Gdzie się zgłosić, jeśli ktoś będzie chciał zostać Waszym klientem? Działania związane z nową strategią będą koordynowane bezpośrednio przez PGE czy przez dystrybutorów?

Nasi klienci mogą się zgłaszać do BOK w spółkach energetycznych, które weszły w skład PGE. Wkrótce uruchomimy informację telefoniczną, stronę www, bezpośrednio do klientów trafią nasi przedstawiciele. Z oczywistych względów nie chcę jeszcze zdradzać zbyt wielu szczegółów strategii marketingowej. Docelowo energia będzie sprzedawana pod jedną marką Polskiej Grupy Energetycznej.

URE zapowiada, że do końca tego roku utrzyma taryfy na energię elektryczną. Ale z branży płyną opinie, że kiedy taryfy zostaną zlikwidowane, da to rynkowi impuls do podnoszenia cen. W jakim tempie, Pana zdaniem, ceny energii elektrycznej mogą rosnąć?

Ceny energii w najbliższym czasie będą raczej stabilne, co nie znaczy, że bez zmian. Nie przewiduję jednak, aby zmiany były znaczące. Elementem mogącym wpływać na ceny energii, w dłuższej perspektywie, może być ograniczona emisja CO2. Ale to nie będzie problem w najbliższych miesiącach.

Z Filipem Grzegorczykiem, wiceprezesem Energetyki Południe

Konieczne będzie stałe podnoszenie

jakości obsługi odbiorców

Jakie skutki dla dwóch należących do EP spółek dystrybucyjnych będzie miało otwarcie rynku energii?

Otwarcie rynku będzie miało dla nas skutki takie same, jak dla wszystkich pozostałych podmiotów uczestniczących w obrocie energią elektryczną. Oznacza to, że konieczne staje się prowadzenie operacji chroniących własny obszar działania przy jednoczesnej próbie ekspansji na teren innych spółek energetycznych.

Skala tych przedsięwzięć zależeć będzie od wielu czynników, na przykład od terminu, w którym Polska odejdzie od taryfowania opłat za energię elektryczną (obecnie część opłat widocznych na rachunku za energię zatwierdzana jest przez Urząd Regulacji Energetyki - red.), przepisów dotyczących zasad funkcjonowania rynku. Istotne jest też to, w jakim tempie w naszym kraju będzie rosło zapotrzebowanie na energię elektryczną. Na pewno konieczne będzie stałe podnoszenie poziomu obsługi klienta i wprowadzanie bardziej różnorodnych produktów.

Czy, Pana zdaniem, od razu dojdzie do prawdziwej konkurencji?

Zakładam, że na pewno nie od lipca 2007 r. To data umowna, a walka o klienta, szczególnie o odbiorców w postaci gospodarstw domowych, wymagać będzie liczenia się ze znacznym ryzykiem. Związane jest ono z niepewną sytuacją na rynku, szczególnie jeśli chodzi o proces taryfowania i przepisy dotyczące obowiązkowych zakupów energii w ramach kontraktów długoterminowych. Nie wiadomo też, jak potoczą się losy limitów emisji CO2 oraz zmian zasad płacenia akcyzy.

Jaki odsetek klientów będzie w Polsce zmieniał dostawcę energii? Coraz częściej mówi się o ułamkach procent, nie więcej niż 5 proc. przez najbliższych kilka lat. Czy zgadza się Pan z tą opinią?

To trochę jak wróżenie z fusów. Dotychczasowe doświadczenia wskazują na to, że będzie to bardzo niewielki odsetek klientów. Z czasem może się jednak okazać, że z jednej strony agresywna kampania reklamowa, a z drugiej bardzo łatwa procedura zmiany sprzedawcy tę tendencję odwrócą.

Energetyka Południe ma za sąsiada Vattenfall, który oferuje stawki niższe, niż należąca do grupy EnergiaPro. Spodziewa się Pan w związku z tym odpływu czy napływu nowych klientów?

Nie sama cena decyduje o wyborze nowego sprzedawcy, na pewno będzie pewien ruch wśród odbiorców, ale liczę, że bilans będzie korzystny dla EP.

Co Energetyka Południe zamierza zaoferować nowym odbiorcom, aby ich przyciągnąć?

Nie chcemy ujawniać jeszcze w całości naszych zamiarów: na pewno będziemy stawiali na odpowiednio niski poziom cen, różnorodność oferty i poziom usług. Na pewno nasi klienci będą mogli liczyć również na dodatkowe bonusy.

Gdzie ma się zgłosić ktoś, kto będzie chciał zostać Waszym odbiorcą?

Tam, gdzie klient zgłaszał się dotychczas, czyli do Terenowych Biur Obsługi Klienta lub pod specjalne numery telefonów.

Urząd Regulacji Energetyki zapowiada, że przynajmniej do końca tego roku utrzyma taryfy na energię elektryczną. Z branży już teraz płyną opinie, że kiedy taryfy zostaną zlikwidowane, da to rynkowi impuls do podnoszenia cen. W jakim tempie ceny energii elektrycznej mogą rosnąć?

Zaprzestanie taryfowania nie wywoła samo w sobie impulsu do wzrostu cen - przecież będzie już działał w pełni konkurencyjny rynek! Wzrosty te wynikać będą z przeniesienia opłaty wyrównawczej z kosztów przesyłowych do obrotu, wzrostu wymagań dotyczących obowiązkowych zakupów energii zielonej i czerwonej (pochodzącej - odpowiednio - ze źródeł odnawialnych i wytworzonej razem z ciepłem - red.), wzrostu cen paliw, zmiany zasad płatności akcyzy, wymogów ochrony środowiska i związanymi z tym limitami emisji CO2.

Z Katarzyną Rozenfeld, kierującą zespołem energetycznym w PricewaterhouseCoopers

Pierwszego lipca nie dojdzie

do przewrotu na rynku energii

Proszę powiedzieć, czy 1 lipca to rewolucyjna data dla

To raczej pewien umowny moment. Nie sądzę, aby tego dnia doszło do jakiegoś przewrotu. Na razie zmiany zachodzą na papierze, dotyczą prawa. Najważniejsze będą zmiany w świadomości odbiorców.

Firmy, które już wcześniej dostały prawo zmiany sprzedawcy, nawet jeśli go ostatecznie nie zmieniły, to przynajmniej w kilku przypadkach wynegocjowały lepsze warunki u dotychczasowego sprzedawcy. Dlatego teraz również powinna zadziałać zasada "kija i marchewki", która sprawi, że sprzedawcy będą musieli jeszcze raz przeanalizować swoją ofertę dla przedsiębiorców. Papierkiem lakmusowym faktycznej liberalizacji będzie zmienianie sprzedawcy przez przeciętnych Kowalskich. Polacy bowiem szybko się uczą.

Jednym słowem, nawet jeśli rynek będzie rozwijał się stopniowo, to sprzedawcy energii już teraz muszą mieć się na baczności?

Sprzedawcy na pewno będą musieli walczyć. Liberalizacja stwarza z jednej strony niebezpieczeństwo w postaci dość silnej konkurencji, z drugiej - daje ogromne możliwości. Jeśli sprzedawcy wypracują sobie odpowiednie narzędzia i instrumenty, to mają szansę zagarnięcia wielkiej części rynku. Wystarczy, że dostosują swoje oferty do wybranych segmentów, znajdą nisze rynkowe, dotrą tam, gdzie nie dotarli inni.

Jak duże może być, Pani zdaniem, zjawisko migracji klientów?

W obecnych warunkach obawiam się, że w ciągu najbliższego roku zmiana sprzedawcy w przypadku gospodarstw domowych będzie znikoma. Na początku będą to ułamki procent. Aby mechanizm ten mógł rzeczywiście zadziałać, trzeba znieść wszystkie bariery administracyjno-techniczne. Wtedy zmiana sprzedawcy będzie możliwa w ciągu 24 godzin. Presja będzie o tyle duża, że na polskim rynku działa już kilku dostawców z dużych firm zagranicznych. Swoje spółki obrotu mają już RWE, Vattenfall czy Electrabel. Te firmy mają przewagę w postaci wieloletniego działania na zliberalizowanych rynkach i doświadczeń w zarządzaniu relacjami z klientem czy handlu na kontraktach terminowych. Będą one rodzajem barometru i wymuszą na krajowych firmach szybsze dostosowanie do tych standardów.

Polskie spółki dystrybucyjne przechodzą intensywną restrukturyzację. Niektóre z nich na ostatnią chwilę przeprowadzają wydzielenie OSD. Czy Pani zdaniem może dojść do sytuacji, w której np. RWE przeprowadzi intensywną kampanię w okolicach Łodzi i odbierze wielu klientów Polskiej Grupie Energetycznej?

Rzeczywiście, takie niebezpieczeństwo może się pojawić. Zwłaszcza że spółki z kapitałem zagranicznym wykazują bardziej "prokliencką" postawę już od jakiegoś czasu. Pokazują, że jeśli ktoś wybierze taryfę nocną, dzienną lub użyje ich kombinacji, to będzie mógł tyle i tyle zaoszczędzić. Inna kwestia, ile odbiorcy energii są w stanie z tego zrozumieć. Mam nadzieję, że z czasem będziemy mogli korzystać z internetowych kalkulatorów, które wyliczą nam potencjalne oszczędności.

Jakie metody walki o klienta będą najskuteczniejsze? Już teraz widać, że o ile jedne spółki podkreślają, że będą stawiać na jakość obsługi, o tyle inne kładą akcent na korzystne ceny.

Obawiam się, że ta druga strategia może okazać się bardzo krótkoterminowa. Przy obecnych uwarunkowaniach wszyscy zdają sobie sprawę, że ceny muszą wzrosnąć i naprawdę nie ma innego wyjścia. Ale jakość obsługi to bardzo mocne narzędzie pozyskiwania i utrzymywania lojalnych klientów. Zwłaszcza że teraz kupowanie energii "w kiosku" stało się już faktem (np. w Wielkiej Brytanii).

O tym, że ceny energii będą rosły, mówi się często. Kiedy może rozpocząć się wzrost i w jakim tempie będzie on następował?

W tym roku, jeśli nastąpią zmiany, to będą nieznaczne. Z analiz wyników finansowych europejskich producentów energii elektrycznej można wywnioskować, że oczekiwany minimalny wskaźnik IRR wynosi ok. 7,6 proc. Osiągnięcie takiej stopy zwrotu w Polsce dla nowego bloku energetycznego będzie możliwe, jeżeli ceny energii w stosunku do obecnego poziomu wzrosną o ok. 25-28 proc. (z akcyzą).

fot: a.c, a

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy