Mimo groźby dymisji ministra zdrowia Zbigniewa Religi rząd nie ugiął się wczoraj przed żądaniami płacowymi lekarzy i pielęgniarek.
Minister Religa rozmawiał o problemach służby zdrowia zarówno z premierem, jak i prezydentem. Na spotkaniu z Lechem Kaczyńskim obecni byli także: prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Andrzej Sośnierz, wicepremier Przemysław Gosiewski i wiceminister zdrowia Bolesław Piecha.
Kilka dni temu Religa proponował stopniowe zwiększenie składki na ubezpieczenie zdrowotne z obecnych 9 proc. do 13 proc. (co roku o 0,5 pkt proc.). Jego zdaniem, dodatkowe środki pozwoliłyby uzupełnić niedobory, które mogą się pojawić po wprowadzeniu koszyka świadczeń gwarantowanych (brakujące środki szacowane są na 9 mld zł), a także częściowe podwyżki płac. Dla porównania - w tym roku do NFZ ma trafić ponad 40 mld zł ze składek.
Wczoraj premier skrytykował pomysł Religi. - Uważam, że to byłoby wyjście w najwyższym stopniu trudne z punktu widzenia całokształtu spraw, całości spraw gospodarczych Polski - stwierdził w wywiadzie dla radiowych "Sygnałów Dnia". Dodał, że spełnienie żądań służby zdrowia (podwyżki pensji o połowę) może wywołać kryzys finansów publicznych.
TVN24 podała potem, że Zbigniew Religa zagrozi premierowi dymisją, jeżeli postulat wyższych wydatków na służbę zdrowia nie zostanie przez rząd zaakceptowany. Rzecznik rządu zdementował jednak pogłoskę o rezygnacji ministra.