Wczoraj w Pałacu Elizejskim odbyło się spotkanie poświęcone m.in. fuzji kontrolowanej przez państwo spółki Gaz de France z prywatnym Suezem. Poza prezydentem Nicolasem Sarkozym uczestniczyli w nim premier Francois Fillon oraz Christine Lagarde, minister gospodarki i finansów. Decyzja w sprawie Gaz de France (GdF) jeszcze nie zapadła, a na rozstrzygnięcie rynek czeka od osiemnastu miesięcy.

Autorem pomysłu połączenia obu francuskich firm jest poprzedni premier Dominque de Villepin, który chciał bronić Suez przed atakiem włoskiego Enela. Szefowie Gaz de France i Suezu porozumieli się co do warunków transakcji szacowanej na 90 miliardów euro, ale fuzję w ubiegłym roku zastopował sąd, uznając, że decyzja powinna zapaść po otwarciu europejskiego rynku energetycznego dla konkurencji, co nastąpiło 1 lipca tego roku. W międzyczasie pojawił się pomysł sojuszu Gaz de France z algierskim potentatem gazowym Sonatrach, ale źródła w obu firmach wykluczyły możliwość takiej transakcji.

Fuzję francuskich spółek lansowano jako połączenie równych. Według pierwotnych założeń miała polegać na wymianie akcji. Teraz różnica w wycenie powiększyła się. W środę kapitalizacja Suezu wynosiła 54,4 miliardy euro, zaś Gaz de France 37,6 mld euro. Ten problem można rozwiązać poprzez wykup części swoich akcji przez Suez. Według informacji prasowych francuskie władze rozważają trzy opcje: mariaż Gaz de France z Electricite de France, z partnerem zagranicznym, bądź z Suezem.