Louis Gallois będzie samodzielnie kierować EADS, największą europejską firmą przemysłu lotniczego. Trzeba było spotkania kanclerz Angeli Merkel i prezydenta Nicolasa Sarkozy?ego, by grupa EADS przezwyciężyła wewnętrzne spory i dokonała zmian we władzach, których od dawna żądali inwestorzy.
Dotychczas grupą zarządzali wspólnie Gallois, reprezentujący rząd francuski, i Niemiec Tom Enders. Było też dwóch prezesów rady nadzorczej. Taki podział stanowisk odzwierciedlał układ sił w firmie, w której po 22,5 proc. udziałów posiadają podmioty z obu państw. Od teraz struktura European Aeronautic Defence & Space Co. (EADS) będzie taka, jak w "normalnych" - co podkreślił francuski premier Francois Fillon - spółkach. Enders zostanie dyrektorem generalnym Airbusa, najważniejszej części koncernu, a radą nadzorczą EADS samodzielnie będzie kierować Rudiger Grube, obaj wysunięci przez DaimlerChryslera.
To była konieczność
Potentat przemysłu samochodowego kontroluje większość niemieckich udziałów w spółce. Po stronie francuskiej główną pulę akcji posiada rząd. W ostatnich tygodniach to prezydent Nicolas Sarkozy był najgłośniejszym orędownikiem zmian, mających poprawić efektywność grupy, a jednocześnie zapewnić Paryżowi większy wpływ na jej politykę. I wydaje się, że na poniedziałkowym spotkaniu z kanclerz Angelą Merkel cel swój osiągnął. To, że szefem spółki zostanie Gallois, powinno ucieszyć francuskich pracowników Airbusa, który o 10 tys. osób zmniejsza zatrudnienie w swoich fabrykach.
Do zmian strukturalnych nawoływali też inwestorzy zainteresowani papierami firmy oraz komentatorzy międzynarodowego rynku lotniczego. Powszechnie uważa się, że niedostatki dualistycznego systemu zarządzania, wraz z wadliwą komunikacją na linii EADS-Airbus, są główną przyczyną złych wyników finansowych.