Ostatnie publikacje raportów za II kwartał w USA to prawdziwy roller coaster. W piątek wyniki były kiepskie, więc na rynku nastąpiły spadki. W poniedziałek całkiem niezłe, więc indeksy poszły w górę, a we wtorek słabe, więc znów spadki. Chociaż taka huśtawka nastrojów nie jest niczym szczególnym w okresach publikacji wyników, to tym razem amerykańscy inwestorzy mają naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Tak wielu raportów gorszych od oczekiwań nie było od lat.
Same publikacje nie wywołałyby jednak 2-procentowej przeceny na S&P 500, gdyby nie wypowiedź prezesa Countrywide Financial, jaka wypłynęła przy okazji publikacji raportu firmy. Szef jednego z największych pożyczkodawców w USA uznał, że problemy z kredytami ryzykownymi zaczynają powoli przesączać się do segmentu kredytów wiarygodnych. Jakby tego jeszcze było mało, poprawa na rynku nieruchomości nie nastąpi wcześniej niż za dwa lata. Jest to chyba najbardziej pesymistyczna prognoza, jaką dotąd słyszałem.
Jak dalej może rozwinąć się sytuacja? Z technicznego punktu widzenia, nie powstał jeszcze żaden wyraźny sygnał sprzedaży, jednak nad parkiety za oceanem nadciągają ciemne chmury. Z drugiej strony, oceny rynku zachodnich analityków są obecnie tak ponure, że gdyby przyjąć kontrariański punkt widzenia, należałoby raczej kupować niż sprzedawać.
Wobec amerykańskich spadków rodzimi inwestorzy prezentują stalowe nerwy. Cierpliwie czekają na wyniki krajowych spółek, przed którymi stoi spore wyzwanie. Wyceny akcji wskazują, że tym razem rynek nie zadowoli się osiągnięciami zaledwie zgodnymi z oczekiwaniami. Tym razem wyniki muszą być naprawdę imponujące.
Xelion