Lutowa prognoza wzrostu produktu krajowego brutto dla Polski przygotowana przez Komisję wyniosła 6 procent wobec 4,7 proc. z jesieni 2006 roku. W ustawie budżetowej na 2007 rok, formułowanej jesienią 2006 roku, rząd przyjął wzrost PKB o 4,6 proc.
W górę i w górę
Średnia prognoza tempa wzrostu PKB 17 krajowych i zagranicznych ośrodków prognostycznych oraz banków ogłoszona przez Consensus Londyński w końcu czerwca wyniosła 6,2 proc., a prognozy zawarte są w przedziale 5,8-6,9 proc. Te same ośrodki w styczniu prognozowały średnio wzrost PKB Polski zaledwie na 5,1 proc.
Optymizm prognoz wzrósł po ogłoszeniu przez GUS danych o PKB w I kwartale 2007 roku. Tempo wzrostu 7,4 proc. w skali roku zrobiło tak duże wrażenie, że wszystkie ośrodki znacząco podwyższyły prognozy. Skala korekty była zastanawiająco duża, co nie zdarza się często. Jeden z ośrodków krajowych między styczniem i czerwcem podwyższył swoją prognozę prawie o 2 pkt procentowe. Był też przypadek korekty zaledwie o 0,6 pkt.
Wzrost PKB w I kwartale wyniósł 7,4 proc. w porównaniu z I kwartałem sprzed roku i 6,8 proc. przy oczyszczeniu danych z wahań sezonowych. Różnica między tymi wskaźnikami wzrostu PKB pokazuje, jak dalece wzrost gospodarczy w danym kwartale odchyla się od trendu. Jeżeli sezonowość utrzymuje się na poziomie zbliżonym do obserwowanego w poprzednich latach, to różnica nie jest duża. Większa różnica, a taka była w I kwartale 2007 roku, jest powodowana czynnikami przypadkowymi, w tym wypadku niezwykle łagodną zimą. Dość powiedzieć, że średnia temperatura stycznia 2007 roku w Warszawie wyniosła +3,7 oC, podczas gdy średnia temperatura stycznia w poprzednich pięciu latach (2002-2006) wynosiła -3,3 oC, a w styczniu 2006 roku -8,3 oC. Różnica styczniowych temperatur aż o 12 oC w dwóch kolejnych latach jest anomalią, wyjaśniającą dużą część przyspieszenia tempa wzrostu gospodarczego.