Co najmniej 12 mld zł będą nas kosztowały przedwyborcze obietnice rządu - uważają eksperci Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. - Gwałtownie rosnące wydatki socjalne to zmasowany atak na budżet państwa - mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z "Lewiatana".
Najwięcej zastrzeżeń organizacji budzą zmiany w systemie emerytalnym. Zdaniem PKPP, nowy, coroczny system waloryzacji rent i emerytur spowoduje wydatki na poziomie co najmniej 5,7 mld zł. - To są bardzo ostrożne szacunki, ponieważ wzrost płac realnych, na których opiera się wyliczenie świadczeń, będzie znacznie większy, niż zakładano początkowo, i zapewne będzie trzeba do tego dodać kolejne 2 mld zł - podkreśla Krzysztoszek.
Jej zdaniem, również zaniechanie wprowadzenia emerytur pomostowych i wydłużenie funkcjonowania o rok wcześniejszych emerytur to w samym 2008 roku wydatek 1 mld zł. - Pamiętajmy, że te koszty będą odczuwalne jeszcze przez wiele lat - zastrzega ekonomistka.
Podniesienie wynagrodzeń w sferze budżetowej o 9,3 proc. to kolejne obciążenie dla podatników. - W zależności od tego, czy rząd uwzględnił w swoich szacunkach obniżenie składki rentowej, to budżet będzie musiał wyłożyć na ten cel od 2,5 do 5 mld zł - uważa ekspertka.
- Skalę nieporozumień obrazuje to, co się dzieje z płacą minimalną - mówi Krzysztoszek. Jej zdaniem, proponowany wzrost płacy minimalnej do 1126 zł oznacza, że pracodawca będzie musiał wyłożyć na zatrudnienie pracownika 1450 zł. - Nie wszyscy pracownicy będą na tyle wydajni, żeby wypracować taką kwotę, więc część ludzi zostanie skazana na bezrobocie, szczególnie w biedniejszych regionach - tłumaczy Krzysztoszek. Podkreśla, że tylko dla budżetu koszt podniesienia płacy minimalnej to wydatek od 160 do 220 mln zł.